Rano Pączek w sputniku z Liw, znów miłość.
Bardzo mnie to męczy. Ale pora się przyzwyczaić, a może nauczyć szyć::) Obserwowanie ich, gdybym się tak o nie bała, jest fascynujące. Discovery na żywo. Jakie skomplikowane relacje tworzą, jak lepiej lub gorzej załatwiają swoje sprawy.
I układy w moim stadku mi od dawna uświadamiają, że tak naprawdę niewiele od nas zależy, nie tyle, ile nam się wydaje... że mimo przyjaźni, miłości i przywiązania łączących nas z naszymi milusińskimi, nigdy nie zostaniemy tak do końca dopuszczeni do ich świata i spraw. Niby należymy do stada, ale kiedy ważą się jego losy, jesteśmy odsuwani, nie raz dostałam jasny sygnał - nie wtrącaj się. Te nasze łączenia, zapaszki, cuda na kiju... a szczury na to, jak myszy w tym kawale: jak dzieci, kur$%^&, jak dzieci... Uczę się pokory jak cholera, im dalej w czas, tym bardziej to do mnie dociera.
Wieczorem Kluska się wkurzyła na Pączka. Pączek przeżywa i przeprowadzkę, i wczorajszą bitkę, albo się gorzej czuje, bo prawie nie wychodzi. Kluska do niej podeszła i chciała ją poiskać, ale jak to Kluska - nie jest delikatna i do rany przyłóż, łapie brutalnie za futro i iska. Czarna i dziewczyny od małego przyzwyczajone, a Pączek w ogóle się stresuje iskaniem jej, a co dopiero w Kluski wykonaniu, więc zaczęła się ciskać, kłapać zębami, pobiły się, Pąk zjeżona, Kluszon - nie wiem, bo łysa, ale chyba też (noga+napieranie tyłkiem). Zabrałam Pączka i nawrzucałam od głupków, co się nie umieją w stadzie zachować.
Uspokoiło się, poszła do klatki, do sputnika. Tam się czuje bezpiecznie i zawsze tam ucieka w razie bitki, kłapiąc zębami z otworów. Ale Kluska zaszła do nie cichaczem, wywaliła na plecy, wcisnęła swoją stopę w pączkową pachwinę i siedziała na niej ze 3 minuty. Bezruch. Myślę sobie, no, jak Pączek się chociaż ruszy, to będzie jatka, a co ja mogę w sputniku... lecę łamać wafla, zawsze biegną, a tu nic... zamachałam Klusce przed nosem. Wyszła, wzięła wafla, poszła do koszyka, zjadła, wytarła pysio i... poszła do sputnika kontynuować

Po chwili przytuliła się do Pączka. Po 10 minutach znów za Pączkiem łaziła, a Pączek kłapała zębami. Za chwilę znów sputnik, Kluska wysikała pączkowy głupawy łeb i przytuliła. Od dobrej godziny te dwie tak kombinują, a ja dostaję fioła patrząc na nie. Jeżą się, zaczepiają, czają jedna na drugą.
Ona nie chce zrobić Pączkowi krzywdy, tylko, że nie ma za bardzo wyczucia, nie rozumie, że czasem trzeba delikatności, a nie brutalnej siły. Z drugiej strony, może 280-gramowa alfa niewiele by zdziałała delikatnością... jak Kluska zdąży zacząć iskanie, zanim Pączek się wystraszy, to jest OK. A Pączek niestety każdą próbę traktuje jak atak na siebie, co Kluskę wnerwia. I koło się zamyka... non-stop góra-dół, tulenie i bicie, miłość i walki na zęby, przytulone mordki albo zszywanie bab.
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=38243
[*] Kluseńka, Czarnuszka, Pączek, Tulia, Liwia, Alutka, Tina, Czikita, Bajeczka, Filipek, Szarutka, Gadżet, Thau, Afri, Bąbelek, Dzidzia Rambo, Bulinka, Placuszek, Rudzinka, Bianuszka, Violetka, Wanilka, Lolcia, Tika, Lusia, Elżunia, Anuszka, Klekotek