Witam, witam, drugi raz
Założyłam temat swoim kluchom na tym forum i zniknęłam. Wracamy, co by trochę sie pochwalić. Nie ukrywam, ze ciury liczą na dodatkowe kizianko.
Do rzeczy, nasz stan akyualny wygląda tak :
Cały czas ze mną, w moim kapturze.
Antonii i Ferdynand.
Moje pierwsze ciury, bracia. Adoptowani od
Pyl, przyjechali do mnie aż z Warszawy.
Okropne łobuzy, chociaż teraz już starszyzna. Toż to urodzone 26.02.2012r, czyli mamy już ponad dwa latka. Jakoś sobie tuptają, chociaż tylne podwozie już nie te, co za młodu.
Trudno im zrobić zdjęcie osobno, chyba że na wybiegu, ale na wybiegu wszędzie ich pełno. Nie wiem jak to robią, są już o wiele wolniejsi, ale złapać ich bez charakterystycznej smugi na zdjęciu to wielki cud.
Ferdi jest od niedawna wesołym bezjajecznym, był wycinany nowotworek, ale do tego incydentu był przykładem zdrowego, wysportowanego szczura. Mały kaskader, mimo że te łapki już tak nie działaja jak by tego chciał, to dalej próbuje wleźć wszędzie.
Antek, wielka, miękka kiełbasa, idealny szczur do miętolenia, mimo że tego nie lubi, tzn. chwile się daje miętolić, jednak ma swoje granice, bardzo krótkie granice... Od zawsze większy i spokojnieijszy brat, teraz (kilka miesiecy już

) przeszliśmy na lekką dietkę i spadliśmy poniżej 700g.
Rurek (bo rurka z kremem)
Data urodzin nieznana, ale trafił do mnie 28.02.2014r.
Dajmy na to że miał miesiąc, więc umowną datą jego urodzin jest 28.01.2014r.
Ciurek z odzysku, z rąk nastolatki, która przytargała go do domu bez zgody rodzicielów.
Na początku miał iść do adopcji, ale bardzo pokochał Albisia, dotrzymał mu towarzystwa do końca jego dni. Mył go, przytulał.
Definitywnie szczur, który kocha inne szczury. Widać na pierwszy rzut oka, że chyba nigdy ludź nie będzie mu zbyt bardzo bliski, ale kto wie. Różnie to bywa.
Pan skoczny, zachowuje się jakby miał sprężynki w łapkach.
Dwoje (jeszcze) bezimiennych gołodupców
Za TM, szczurze, szczęśliwe aniołki.
Albert/Albiś vel Bartuś
5.05.2012-12.03.2014
Odszedł przez ropne zapalenie płucek, walczył do końca, mój dzielny tuptek. :serducho:
Najłagodniejszy szczur na świecie, najcierpliwszy. Małego Rurka przyjął jak swojego. Chyba uznawał zasadę "nic na siłę". Żadnego gryzienia, bicia, był delikatny.
Najcudowniejszy pycholek na świecie, mówiący "kiziaj mnie dalej, o, tutaj za uchem". Buszujący pod kołdrą.
Tęsknie dziubku, tul do siebie wszystkie aniołkowe szczurki.
Nie(łyso)ogonkowe stado.
Skarpetka vel. Krysia
Nasze dziwne, schroniskowe kociszcze. To nie jest zwykły kot. To kot - niekot.
Nigdy nikogo nie drapnęła, zabawe uznaje za patrzenie się na sznurek. Czasem ją napadnie, to zacznie bawić się mini misiem zawieszonym na krześle, ale to wyjątki wyjątków.
Zawodowy ugniatacz mojego taty i w ogóle, ugniatacz wszystkiego, co miękkie.

[/center]