mała aktualizacja - nie ma z nami mysza Pinkiego. chorował, na lekach była poprawa, a nagle znalazłam go martwego...
druga rzecz.... znowu nas więcej

najpierw pewny DS - dwie mysiaki Arieene i Breena, które wcisnęła mi Maszka (tak bardzo się broniłam przecież!

), przekochane maluszki, ciągle się bawią, kombinują, rozrabiają
a teraz.. hm, chyba powinnam mieć bana na zoologa

poszłam do mojego zaprzyjaźnionego sklepu po coś dobrego na przyjazd myszaków (jeszcze Maszce pisałam, że się wybieram po jakieś smaczki), wróciłam z.... no właśnie.
Rysio. pan świnek. ktoś go oddał do sklepu do adopcji, ale tylko pod warunkiem kupna mini klatki za 70zł.. ja z tego sklepu brałam już Bandytę do adopcji (patrzcie jaki genialny DT daję - nie trzeba się martwić, że się DS nie znajdzie

), no to zabrałam i świniaka. bez klatki.
no i on robi wszystko, żebym go nie oddała... strzela takie miny, guga jak się go drapie po tyłku, śpi w polarkowym tunelu z wyciągniętymi łapkami, jak kurczak...
ale co się będę rozpisywać - footy
a co u reszty zwierzaków :
Sznycel - trzyma się najlepiej z mojej geriatrii, chociaż zaczął mi chrumkać coś, więc dostaje beta.
zaszywa się na pół dnia w kuwecie i łypie złowieszczo, czyli wszystko w normie

Comet - jemu co chwilę leki zmieniamy, chrumczy to i chrumczy, nie możemy doleczyć nijak. ale poza tym moje głupiouche jak zawsze kochane, czeka tylko przy drzwiczkach żeby go wziąć na kolanka

Alucard - misio ogromny mi coś słabnie, łapki nie te, guz póki co nie rośnie (tfu tfu) - wyskoczył mu niedawno za łapką, rósł szybko, ale się zatrzymał. kiziany po główce się rozpływa

Hiacynt - zmądrzał chłopak, nie szaleje, miziać się daje, brata nie męczy. śpi na półkach z jajkami przyciśniętymi do prętów - sposób na upały

Lukier - to to moje zawsze grzeczne było, teraz jak go brat nie męczy to spokojnie sobie biega, nie musi się skradać do miski, mizianko lubimy
u chomików też wszystko ok, Bulbulator już zawsze będzie pingpongiem, który się odbija głową od ścian, Bandyta i Chrysander to miśki nad miśkami
u myszek też dobrze, samczyki mi się upasły i wyglądają jak bąki, a samiczki... no grube wredoty dwie się uwzięły na czarnuszkę, męczą ją, przeganiają, ta biedna sama sypia, dlatego maluszki będą zbawieniem, mam nadzieję, że dla niej też

jutro zacznę łaczenie.