 )
)Dziękuje bardzo, początki z pewnością będą ciężkie ale widok ich przyjaznego pyszczka rekompensuje wszystko

Moderator: Junior Moderator
 
		
		 )
)





 Doradzono mi, żeby znalazła dla niej towarzystwo, tak więc dzisiaj do domu przyniosłam drugą samiczkę- Mayę. Dzień wcześniej, byłam w zoologicznym ze Stefą, żeby zobaczyć jak reaguje na inne szczurki. Od razu weszła do klatki w której były dwie samiczki(W tym właśnie Maya) i zaczęła się z nimi bawić i iskać, ogólnie było cudownie, mogłam ją normalnie wyjąć z klatki i była jakby spokojniejsza. Pisze normalnie, bo do tamtej pory kazda próba wyciagniecia jej z klatki kończyła się gryzieniem do krwi. No ale dalej. Skoro dziewczyny się polubiły, to następnego dnia wzięłam Maye do domu i wsadziłam ją do nowej klatki razem ze Stefą. Na początku zaczęły się niezgrabnie obwąchiwać i iskać...ale pare sekund później stanęły na tylnich nogach jak kangury i zaczęły się turlać po klatce i piszczeć. Dodam że Maya jest spokojna i moge ją bez obaw wyciągnąć i pogłaskać i to właśnie Stefa prowokuje ataki. Na razie Stefa siedzi w transporterku, a Maya wystraszona śpi w hamaczku. Czy ktoś mógłby mi doradzić co mam z nimi zrobić? Czytałam dużo poprzednich postów i widze że takie piski i iskanie się są normalne, ale niepokoi mnie to bicie się łapkami i inne dziwne"kangurze"podchody Stefy.
 Doradzono mi, żeby znalazła dla niej towarzystwo, tak więc dzisiaj do domu przyniosłam drugą samiczkę- Mayę. Dzień wcześniej, byłam w zoologicznym ze Stefą, żeby zobaczyć jak reaguje na inne szczurki. Od razu weszła do klatki w której były dwie samiczki(W tym właśnie Maya) i zaczęła się z nimi bawić i iskać, ogólnie było cudownie, mogłam ją normalnie wyjąć z klatki i była jakby spokojniejsza. Pisze normalnie, bo do tamtej pory kazda próba wyciagniecia jej z klatki kończyła się gryzieniem do krwi. No ale dalej. Skoro dziewczyny się polubiły, to następnego dnia wzięłam Maye do domu i wsadziłam ją do nowej klatki razem ze Stefą. Na początku zaczęły się niezgrabnie obwąchiwać i iskać...ale pare sekund później stanęły na tylnich nogach jak kangury i zaczęły się turlać po klatce i piszczeć. Dodam że Maya jest spokojna i moge ją bez obaw wyciągnąć i pogłaskać i to właśnie Stefa prowokuje ataki. Na razie Stefa siedzi w transporterku, a Maya wystraszona śpi w hamaczku. Czy ktoś mógłby mi doradzić co mam z nimi zrobić? Czytałam dużo poprzednich postów i widze że takie piski i iskanie się są normalne, ale niepokoi mnie to bicie się łapkami i inne dziwne"kangurze"podchody Stefy.  
 Po każdym takim przesadnym ataku wyciągaj szczurki po kolei i patrz, czy nie mają ranek, czy gołych placków. Jeżeli już leżą koło siebie, to super. Oznacza to, że tolerują swoją obecność, a walki są czysto terytorialne oraz na tle dominacyjnym. Może to potrwać nawet do tygodnia +.
 Po każdym takim przesadnym ataku wyciągaj szczurki po kolei i patrz, czy nie mają ranek, czy gołych placków. Jeżeli już leżą koło siebie, to super. Oznacza to, że tolerują swoją obecność, a walki są czysto terytorialne oraz na tle dominacyjnym. Może to potrwać nawet do tygodnia +.
 
 
Może przez kilka dni je tak łącz w transporterku, a dopiero po około tygodniu zdecyduj się na wsadzenie do klatki? Ja tak robiłam i mimo, że przy łączeniu były walki, nie były aż tak krwawe. Czysto dominacyjne, dużo fuczenia, stawania na tylnych łapach itp. Po 4 dniach ataki całkowicie ustały, mimo, że nie są jeszcze "best friendami", to już można odetchnąć.paula14s pisze:One już wszystkie tak samo śmierdzą i w chorobówce były długo i w transporterze i wszędzie .. ręce mi opadają
