Tak, a ja jak zwykle obiecuję "pościk wieczorem", po czym wszystko mi się obsuwa, i pościku nie ma
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
Wybaczcie, ale przez ostatnie dni miałam urwanie głowy z projektami, szukaniem stażu/pracy (bo ktoś musi zarabiać, żeby szczury mogły chorować
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
wiem, wiem, oby nie!), zmieniałam system na kompie, i w ogóle musiałam sobie kilka rzeczy po prostu poukładać
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
Całe szczęście, że ze szczurami na razie jest w miarę ok, tylko u Kiry znów coś się dzieje z oczkiem, ale jesteśmy już umówione na wizytę, więc niebawem, mam nadzieję, będzie dobrze
A teraz... Od początku! (Tak, teraz macie wyzwanie! Czytajcie, czytajcie, może uda się komuś przebrnąć
![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)
)
Także, miałyśmy wycieczkę do mojego rodzinnego domu na święta. Rodzice nigdy moich dziewczyn wcześniej nie widzieli, słyszeli o nich tylko przez telefon, i o ile zawsze mieli neutralne podejście, to gdy przyjechałam do domu, byłam w szoku
![Grin ;D](./images/smilies/grin.gif)
Mama przeszukała dom i oddała mi stare prześcieradło na prowizoryczne hamaczki, przemycała dziewczynom orzeszki, chodziła na nie popatrzeć, a nawet "wypuścić na chwilę, żeby pobiegały po pokoju"
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Tata już pierwszego dnia, gdy meblowałam klatkę (którą na te kilka dni pożyczyła nam noovaa, dziękujemy!
![Kiss :-*](./images/smilies/kiss.gif)
) chciał jechać do zoologa po jakiś żwirek, poza tym razem ze mną siedział na wybiegach, bawił się z dziewczynami, rozmawiał z nimi
![Grin ;D](./images/smilies/grin.gif)
, chętnie też słuchał o ich charakterach, zachowaniach, a nawet pytał o niektóre zachowania w stadzie (tak, związane głównie z łączeniem Małej Mi, bo to była sprawa najbardziej "na czasie" i dlatego dziewczyny wybrały się ze mną na tą wycieczkę
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
). Czyli reakcja bardzo pozytywna, nawet nie zwrócili, że szczurów jest aż 7, a nie, tak jak myśleli, "tylko 6"
Odnośnie samej podróży, o ile ludzie zawsze reagują pozytywnie, tym razem trafiłyśmy na kobietę, która z obrzydzeniem zerkała w stronę transportera, "zabroniła" mi go nawet uchylać, bo "tak jest w regulaminie", a nawet próbowała wykłócić się ze mną, a później z konduktorem, że transporter powinnam położyć tam, gdzie bagaż, czyli na górze, gdzieś między walizkami i torbami, czego kategorycznie odmówiłam, bo jeśli już odnosimy się do regulaminu, zwierzęta zabezpieczone w transporterze są traktowane jako "bagaż PODRĘCZNY", także mogę go sobie trzymać pod ręką, a nawet położyć na głowie, jeśli mi będzie wygodnie
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
W efekcie zdesperowana oburzona pani rzuciła tekstem, że "jest w 7 miesiącu ciąży" (co było w sumie dziwne, bo była szczuplutka, a 7 miesiąc, to już chyba brzuch?) i za "rozkazem" konduktora powędrowała do przedziału dla kobiet w ciąży/z dziećmi. Po odprowadzeniu jej, konduktor wrócił, podszedł do mnie i... przeprosił za jej zachowanie, po czym dodał, że teraz przynajmniej szczurki mogą jechać na jej miejscu, a nie na kolanach
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Całą więc drogę z Poznania do Białegostoku przesiedziałam sama, z transporterem na siedzeniu obok
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
(co było ogromnym plusem, tym bardziej dlatego, że w okresie świątecznym pociągi są zatłoczone, ale jako, że owa pani miała widocznie miejsce zarezerwowane do samego Białegostoku, nikt się w ciągu drogi do mnie nie dosiadł
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
). Na całą sytuację i kłótnię zerkali ludzie, którzy siedzieli na miejscach wokół mnie (wagon bez przedziałów), a po wyproszeniu pani do wagonu dla matek, wybuchli śmiechem, zaczęli zerkać "co tam mam" i uśmiechać się w moją stronę, jakby nie dowierzając, że komuś to mogło aż tak przeszkadzać
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
Dodam, że poza tym jednym incydentem, zawsze spotykałam się z pozytywnym nastawieniem ludzi, gdy gdzieś szczurki wiozłam
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Kiedyś nawet Szarlotka, całą drogę z Poznania do Warszawy leżała rozpłaszczona na kolanach pana siedzącego obok mnie, rozpieszczana, podziwiana i głaskana
Co do samego łączenia, Mała Mi coraz pewniej czuje się w stadzie. Okazało się też, że czasem trochę za pewnie, i że to ona jest winna części sprzeczek i kłótni, bo potrafi z zaskoczenia pociągnąć którąś z dziewczyn za skórkę, odskoczyć i spojrzeć na tą drugą wzrokiem mówiącym "no co się gapisz? ganiaj mnie!"
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
No i... goni, po czym się przepychają, czasem, jeśli wybór pada na Kirę lub Erzę, przepychanki są ciut poważniejsze, pojawiają się piski. Ale obecnie dziewczyny zęby odstawiły na bok, jedynie się przewracają
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Poza tym, śpią razem, jedzą razem, bawią się razem, wybiegi mają razem, po smakołyki przychodzą razem, także jest już tylko lepiej
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Dodatkowo Mała Mi trochę lżej oddycha, przez co i mi ulżyło. Musi się tylko nauczyć (przypomnieć?) niektórych stadnych zachowań i kompromisów, bo potrafi jeszcze rzucić się na smakołyk tak zażarcie, jakby obawiała się, że dziewczyny jej go za chwilę zabiorą, sama też wyrywa jedzonko z pyszczków pannom, zamiast podejść do mnie lub do miseczki po kolejny kawałek warzywka
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
No, ale... Jest już w miarę spokojnie, więc się cieszę.
Zdrowie, zdrowie...
Pomijając szczegóły, przez które jeszcze bardziej bym się rozpisała, Miu ma połamaną w jednym miejscu nóżkę, do tego źle zrośniętą, ale weci mówią, że nie warto teraz tego operować, a jedynie obserwować nóżkę i dopiero gdyby się coś działo (puchło, bolało, kulało), podejmować jakieś działania.
Wszystkie panny miały jakiś czas temu owsiki, a ostatnio... Ostatnio pojawiły się wszy! Tak, wszy, nie żadne wszoły, tylko perfidne, duże, obżarte krwią wszy :/ No, ale byłyśmy już u weta, dostałyśmy lekarstwo i jak na razie, mamy spokój. Na dniach zawieszę hamaczki (których nie było najpierw ze względu na łączenie - biły się np. o tunel lub domki, a później przez robactwo
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
). W efekcie, cały (nowy!) wór żwirku muszę wyrzucić lub sprzedać komuś, kto go spali, bo ja, nawet jeśli to niepewne, bo robale mogły pojawić się z innych źródeł, nie zaryzykuję, bo mimo wszystko, pojawiły się kilka dni po zmianie żwirku. Na razie używamy zastępczego z zoologa, a w międzyczasie, zbieram ludzi na zamówienie zbiorcze z niemieckiego zooplusa, bo w polskim Chipsi Extra niestety już nie ma :/
Uch, och, jaki referacik... Niedługo szukajcie w księgarniach książki o moich dziewczynach, bo pewnie z rozpędu w końcu się pojawi
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
Na pewno coś, czym chciałam się podzielić, pominęłam, ale... Najwyżej dodam w trakcie
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Teraz przejdźmy do jakichś fotek
Na początek stadko w komplecie
Płaszczka Mamba
Miu
Mała Mi
Łysole + powojenne ślady na twarzy wojowniczki Kiry
Zbiorowa odpowiedzialność - odsiadka w izolatce, za niegrzeczność:
"Przy wodopoju"
Przerażająca pozycja drzemki Mamby, która prawie przyprawiła mnie o zawał:
Ostatnie samotne chwile Małej Mi...
Tu już na wczasach, w "domku letniskowym"
"Kto się czubi, ten się lubi", czyli jak drzemią dwa największe (choć najmłodsze) łobuzy
Ekspozycja zmarszczek:
Taka mała, niewinna Miu... Bo przecież nóżka sama się złamała, te zabawy w kaskadera na pewno nie miały z tym nic wspólnego, spójrzcie tylko jaki spokój i harmonia...
A na koniec bonus, czyli co robi ze mną uzależnienie (na scenerię nie zwracajcie uwagi
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
):
![Obrazek](http://i1305.photobucket.com/albums/s547/Magdonalda/Inne/th_10345093_10202979221936051_2082815982_n_zpsaae83ccf.jpg)