Kulska123,
unipaks dziękuję Wam bardzo.
spectre Cesara swego czasu oglądałam namiętnie, książkę pochłonęłam w dwa dni. Z kilku jego technik korzystam na co dzień, ale z niektórymi się nie zgadzam i według mnie można niektóre problemy rozwiązać metodą pozytywną
Dzień jak co dzień, kolejny weekend w schronisku. Karmienie, sprzątanie, głaskanie, spacery- norma. Wchodzę w boksy dla mnie teoretycznie niedozwolone, szukam psów, które mogę wziąć na spacer do lasu. Nagle widzę wielkie, piękne ale smutne oczy. Spoglądam wyżej i... Cudowny, ogromny, śliczny bokser. I to razy dwa. Pies i suka, oba równie nieszczęśliwe, oba równie chude i zrezygnowane. Otwieram kraty i nagle zostaję zasypana deszczem liźnięć, próśb o głaskanie, chwilę uwagi. Wychodzę, potrzebuję jeszcze jednej smyczy

Idziemy do lasu, już nie widać smutnych, nieszczęśliwych psów, teraz są radosne, rozbiegane i wdzięczne. Co chwilę spoglądają na mnie z drugiego końca smyczy, sprawdzają czy na pewno nadal jestem. Pies raz porzucony, długo będzie się bał kolejnego odrzucenia... Suczka miała zaklepany dom, miała do niego trafić zaraz po zagojeniu rany po sterylizacji. Dwa tygodnie rozmów, próśb, gróźb i utyskiwań w kierunku rodziców i kierowniczki schroniska. W końcu, na reszcie wychodzę ze schroniska z Nim. Idziemy do domu, w szelkach policyjnych, wszyscy schodzą nam z drogi

Rozpoczyna się okres niesamowity zarówno dla mnie jak i dla niego. Pokochaliśmy się od pierwszego wejrzenia, nie odstępujemy siebie na krok. Codziennie chodzimy na długie spacery, musimy wzmocnić kondycję. Gotowane jedzenie na unormowanie rozchwianego przewodu pokarmowego, wszędzie są hektolitry śliny i jego zabawki. Po czterech dniach wieczorami przytulona do tego wielkiego pręgowane psa, płaczę jak głupia na myśl o rozstaniu. Wiem przecież, że w końcu ten dzień nadejdzie. Spędziliśmy ze sobą trzy piękne tygodnie. Wiem, że ma wspaniały dom, kochającą rodzinę ale mimo wszystko ze smutkiem wspominam nasze rozstanie. Brakuje mi go, był niesamowity. Taki magiczny przez to swoje bezgraniczne przywiązanie do mnie, przez tą więź, która powstała między nami już przy pierwszym spotkaniu. Niewiarygodne jest, że taka więź może się narodzić w zimnym, brudnym, schroniskowym boksie...
Dziękuję Ci Parysku za czas, który mogliśmy spędzić razem.



W nowym domu:

"Zniewoliliśmy resztę zwierzęcego stworzenia oraz potraktowaliśmy naszych dalekich kuzynów w futrach i piórach tak okrutnie, że poza wszelką wątpliwość, gdyby mieli oni stworzyć religię, szatanem byłby dla nich człowiek." — William Ralph Inge