no niestety po kilku dniach Floydowi wsztsko wrocilo... dzisiaj znow swistrzy... teraz sobie dupek na mnie spi... po szkole znow do weta lecimy, sadze ze mogl dac ten lek o ktorym czytalam ze jest super, tylko ze bardzo czasto wracaja po nim znow objawy... i jesli nie bedzie mial innego, a jesli powie mi ze Floyda nie warto leczyc, bo bedzie trza mu dawac zastrzyki do konca zycia, ze lepiej uspic... ekm jak tak powie to weta zmienimy

co my z tymi naszymi szczurami mamy ehehe...
wolalam bym ze Floyda zlapal nowotwor jajek, to by sie mu obcielo a nie zapalenie pluc
pojawil sie u mnie w domu drugi szczurek! samiczka znajomego na tydzien, nie ma imienia wiec musze jakies wymyslec, przynajmiej dostalam pozwolenie

jest slicznym albinoskiem, porobie zdjecia

napewno

cudo chodzace, taka slicznotka, najchetniej bym jej nie oddawala, no ale... niestety...