Ratta , Nue dziękujemy , panienkom ogonki uniosło z radości , że tak zostału skomplementowane.Ale fakt - i śliczne , i przytulaczki .
Nue, one dałyby się pokroić nawet za ....pierogi z jagodami! Nazrywalim trochę w lesie, była walka na zęby i pazury!
Marlena, wieczorek byłby jeszcze milszy , gdyby nie ataki intruzów!
To jedna z sytuacji , kiedy dałyby się za coś pokroić...
Odmienna , zabiłaś mi ćwieka – ale!
„I jeszcze jedno: jak świętować odpoczynek niedzielny? „A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął”
„Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym” (Rdz 2,3) O tym także pamiętać. Jest to dzień „błogosławiony” – z ustanowienia Stwórcy, przeznaczony na kontemplację Bożych dzieł – przede wszystkim misterium Wcielenia i Odkupienia dokonanego przez Chrystusa - dziękczynienie za nie, odpoczynek pozwalający oderwać się od pracy. Inność niedzieli jest więc określona nie ludzkimi kryteriami, a pewnym zamysłem Stwórcy.”
Dalsze zagłębienie się w dylemat doprowadziło mnie do konstatacji , że niedziela w podanym przez ciebie rozumieniu jest dniem i pierwszym , i …..ósmym! Uznałam , że bezpieczniej dla mnie będzie , jak zaniecham tematu.
Nasza Dżuma miała ostatnio inny dylemat.
Żebrząc u stołu o żółty serek dotarła do momentu , w którym zjeść go więcej nie mogła (była tuż po posiłku) , a zostawić było jej żal , więc kolejne otrzymane kawalątka poczęła składować za poduszką. Tak więc miała ich już ze trzy , kiedy postanowiliśmy to ukrócić.
Akcja:
Szczura bierze czwarty , w tym czasie mąż za jej plecami zabiera dwa. Dżuma biegnie ze zdobyczą za poduchę i chwilkę trwa , zanim pojawia się ponownie.
Dostaje piąty kawałeczek , jednocześnie ze schowka jeden znika . Ogonek długą chwilę nie wraca , by następnie ze zdwojoną energią robić dalsze zapasy .
Wyrywa mi z palców szóste kawalątko i pędzi z nim do schowka , nie mając pojęcia , że w tym samym czasie pan niecnie pozbawia ją poprzedniego . Zaglądam za poduchę – ogonek znieruchomiały pochyla się nad samotnym skrawkiem serka , nie wypuszczając z pyszczka dopiero co otrzymanego żółtego okrucha.
Czekamy.
Po dłuższym czasie przybiega , żebrze o następne kawałeczki i…. zjada je na miejscu na moich kolanach.
W schowku za poduchą – pusto!
Jeszcze coś – Dżuma też zaczęła pić kawkę .
Najwyraźniej nie mogła zdzierżyć błogostanu , z jakim siostra smakowała czarną ambrozję…
Nowych fotek na razie brak , ale wstawiam trzy nie takie stare i niech mi ktoś powie , co tam jest nad Dżumą na pierwszym .
Bo chyba raczej nie aureolka?
