zresztą kto to widział żeby szczur za konia robił
Mała Kawowa Apokalipsa
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
- sylwiaiiwo8
- Posty: 69
- Rejestracja: pt lut 22, 2008 8:37 pm
Re: Mokka i Frappe - Mała Apokalipsa
szalone potworki
zresztą kto to widział żeby szczur za konia robił
zresztą kto to widział żeby szczur za konia robił
<:3)~Tośka <:3)~Ita <:3)~Cezar
za tęczowym mostkiem <:3)~Brutus
http://s10.bitefight.onet.pl/c.php?uid=149994
za tęczowym mostkiem <:3)~Brutus
http://s10.bitefight.onet.pl/c.php?uid=149994
Re: Mokka i Frappe - Mała Apokalipsa
Może wrzuć im coś dobrego do tego transporterka... Jakiś przysmak...?
Takie małe przekupstwo powinno pomóc
Takie małe przekupstwo powinno pomóc
- maua_czarna
- Posty: 1289
- Rejestracja: pt lip 16, 2004 3:27 pm
- Lokalizacja: Bielsko-Biała/Kobiór
Re: Mokka i Frappe - Mała Apokalipsa
Kurcze Nue, zawsze cos
Co do oslonek - zgadzam sie, moga zostac przegryzione, ale zawsze daja Wam czas na reakcje zanim TO sie stanie
Jesli natomiast chodzi o transporterek - zgadzam sie z Ivcia; nasze dziewczyny wskakuja same do podstawionego transporterka,poniewaz zawsze podczas sprzatania tam siedza - przyzwyczaily sie. Wrzucamy im tam zawsze jedzonko - jak sprzatamy klatke to siedza i jedza, jak podrozujemy to siedza i jedza
Wiec widocznie dobrze im sie to kojarzy. Sprobuj wsadzic szczurzo pachnace szmatki i dobre zarelko i zamknij tam paskudniki
Nawet jesli beda chcialy wyjsc to w koncu sie znudza 
Co do oslonek - zgadzam sie, moga zostac przegryzione, ale zawsze daja Wam czas na reakcje zanim TO sie stanie
Jesli natomiast chodzi o transporterek - zgadzam sie z Ivcia; nasze dziewczyny wskakuja same do podstawionego transporterka,poniewaz zawsze podczas sprzatania tam siedza - przyzwyczaily sie. Wrzucamy im tam zawsze jedzonko - jak sprzatamy klatke to siedza i jedza, jak podrozujemy to siedza i jedza
Re: Mokka i Frappe - Mała Apokalipsa
Dzięki za porady, dziewczyny. Włożyłam do transporterka szczurzy ręcznik i jabłuszko, położyłam na ziemi tak, żeby leżał na boku i żeby łatwiej było wejść. Frappa się przemogła, Mokka jeszcze nie, ale damy radę
Jutro idziemy po nowe kable i wąż do zmywarki, bo obecnego strach używać. Jest mi trochę przykro, właściwie nie trochę, a bardzo... mój TŻ powiedział wczoraj, że nasze szczurasy bardzo kocha, ale że jak odejdą (tfu tfu...), to on już żadnego szczura nie chce...
Pokój niby jest pozabezpieczany, ale one ciągle znajdują sobie coś nowego do gryzienia. Właściwie nie 'one', tylko Mokka. Ona wykazuje przy tym czystą złośliwość - jak się ją wyciągnie z miejsca, w którym nie powinna być, zaczyna szaleńczo biegać w poszukiwaniu obiektu ataku i jak go już znajdzie, zaczyna go obgryzać, jakby ze złości. Wypuścić szczury z klatki i zająć się spokojnie swoją robotą? Niemożliwe. Trzeba ich nieustannie pilnować i być w gotowości. Niezły trening przed założeniem rodziny, co nie?
Uff, trudna miłość, ale jednak miłość
Bo jak nie kochać Mokintosza, która, w przerwie między swoimi sprawami, od serca poliże po twarzy albo po ręce i już biegnie dalej? Albo Pomylunki, która z ogniem w oczach wspina się mozolnie po nogawce i wyżej tylko po to, żeby skubnąć za włosy i wychuchać do ucha jakieś szczurze sekrety?
Jutro idziemy po nowe kable i wąż do zmywarki, bo obecnego strach używać. Jest mi trochę przykro, właściwie nie trochę, a bardzo... mój TŻ powiedział wczoraj, że nasze szczurasy bardzo kocha, ale że jak odejdą (tfu tfu...), to on już żadnego szczura nie chce...
Pokój niby jest pozabezpieczany, ale one ciągle znajdują sobie coś nowego do gryzienia. Właściwie nie 'one', tylko Mokka. Ona wykazuje przy tym czystą złośliwość - jak się ją wyciągnie z miejsca, w którym nie powinna być, zaczyna szaleńczo biegać w poszukiwaniu obiektu ataku i jak go już znajdzie, zaczyna go obgryzać, jakby ze złości. Wypuścić szczury z klatki i zająć się spokojnie swoją robotą? Niemożliwe. Trzeba ich nieustannie pilnować i być w gotowości. Niezły trening przed założeniem rodziny, co nie?
Uff, trudna miłość, ale jednak miłość
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]
Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
Re: Mokka i Frappe - Mała Apokalipsa
A nie mówiłam! Jeszcze trochę i będą się tam czuły, jak u siebie 
Moje paskudy, jak na razie nie wykazuję skłonności niszczycielskich i mam nadzieję, że tak pozostanie. W każdym razie na dzień dzisiejszy kable od lampki, laptopa i drukarki wiszą bezładnie i nikomu nie zawadzają. Oby jak najdłużej!
Hmm... Czy ktoś kiedyś powiedział: Miłość jest ślepa?
Moje paskudy, jak na razie nie wykazuję skłonności niszczycielskich i mam nadzieję, że tak pozostanie. W każdym razie na dzień dzisiejszy kable od lampki, laptopa i drukarki wiszą bezładnie i nikomu nie zawadzają. Oby jak najdłużej!
Hmm... Czy ktoś kiedyś powiedział: Miłość jest ślepa?
Re: Mokka i Frappe - Mała Apokalipsa
Nue, masz fotki tego domku co kupiłaś na planecie-zoo ?
Chciałabym zobaczyć to w różnych kształtach
Chciałabym zobaczyć to w różnych kształtach
x
Ahahahaha!
Wygląda na to, że przechytrzyłam własne szczury! Siedzę sobie właśnie w szczuroodpornej kuchni, piszę sobie spokojnie tego posta, a paskudy biegają, niezmiernie zdziwione. Otóż:
Wczoraj przyszło mi do głowy raz jeszcze przed snem wypuścić szczurasy. Łóżko było już rozłożone, więc naiwnie pomyślałam sobie, że zajmą się tym, co zawsze - będą się bawić w chowanego pod kołdrą. Poza tym wcześniej pozwoliły mi się miziać przez 10 minut i wyjątkowo niczego nie zniszczyły, więc uznałam oczywiście, że pewnie zachodzi w nich jakaś metamorfoza.
To był błąd taktyczny.
Wejście za biurko, gdzie jest istna kopalnia kabli, wydawało się być solidnie zabezpieczone. Ale Mokka przeszła górą i zanim zdążyłam ją wyciągnąć, w ciągu pół minuty dokonała istnego dzieła zniszczenia (w końcu tytuł wątku nadany przez pańcię zobowiązuje!).
Poszedł kabel zasilający od laptopa, od myszki, od głośnika i od klawiatury. No i jak Wam się podoba? Dodam, że to wszystko nie moje, tylko TŻta... Oj, nasłuchałam się, jak wrócił z łazienki... Dziś byłam zmuszona odkupić mu myszkę i dodatkowo zakupić jeszcze 25 metrów kabla do głośników plus wąż dopływowy do zmywarki i listwę podłogową. Usłyszałam też oczywiście, że szczury mają kategoryczny zakaz wstępu do pokoju. Z czym trudno się nie zgodzić.
W związku z powyższym trzeba było zabezpieczyć kuchnię. Pocięłam wielkie pudło, zasłoniłam punkty newralgiczne. Doniczki z kwiatami wylądowały na niedostępnej wysokiej półce. Przyniosłam sobie laptopa, żeby się czymś zająć i triumfalnie wypuściłam szczurcie z klatki.
Zdziwienie było tak wielkie, że biedne szczury po obadaniu terenu schroniły się czym prędzej u pańci na ramieniu. No bo jak to. Nie można szarpać harmonijkowych drzwi do pokoju?? Wygodny, ciemny kąt za zmywarką, gdzie można było zamelinować dropsa i w przypływie nudy pogryźć sobie kabel, niedostępny?? I gdzie są wszystkie doniczki? Jaja sobie robisz??
Wiem, jestem okrutna. Mokka już mi dała to do zrozumienia i nawet się zemściła, obsikując mi laptopa. Cóż, i tak dziś jestem górą
Ogonowa, zdjęcia zrobię i wrzucę przy najbliższej okazji. Baterie w aparacie słabe, poza tym mój laptop jedzie na baterii i nie wiedzieć czemu, bez kabla zasilającego aparatu nie widzi, a chciałam wrzucić zdjęcia z sesji z jabłuszkiem...
Wczoraj przyszło mi do głowy raz jeszcze przed snem wypuścić szczurasy. Łóżko było już rozłożone, więc naiwnie pomyślałam sobie, że zajmą się tym, co zawsze - będą się bawić w chowanego pod kołdrą. Poza tym wcześniej pozwoliły mi się miziać przez 10 minut i wyjątkowo niczego nie zniszczyły, więc uznałam oczywiście, że pewnie zachodzi w nich jakaś metamorfoza.
To był błąd taktyczny.
Wejście za biurko, gdzie jest istna kopalnia kabli, wydawało się być solidnie zabezpieczone. Ale Mokka przeszła górą i zanim zdążyłam ją wyciągnąć, w ciągu pół minuty dokonała istnego dzieła zniszczenia (w końcu tytuł wątku nadany przez pańcię zobowiązuje!).
Poszedł kabel zasilający od laptopa, od myszki, od głośnika i od klawiatury. No i jak Wam się podoba? Dodam, że to wszystko nie moje, tylko TŻta... Oj, nasłuchałam się, jak wrócił z łazienki... Dziś byłam zmuszona odkupić mu myszkę i dodatkowo zakupić jeszcze 25 metrów kabla do głośników plus wąż dopływowy do zmywarki i listwę podłogową. Usłyszałam też oczywiście, że szczury mają kategoryczny zakaz wstępu do pokoju. Z czym trudno się nie zgodzić.
W związku z powyższym trzeba było zabezpieczyć kuchnię. Pocięłam wielkie pudło, zasłoniłam punkty newralgiczne. Doniczki z kwiatami wylądowały na niedostępnej wysokiej półce. Przyniosłam sobie laptopa, żeby się czymś zająć i triumfalnie wypuściłam szczurcie z klatki.
Zdziwienie było tak wielkie, że biedne szczury po obadaniu terenu schroniły się czym prędzej u pańci na ramieniu. No bo jak to. Nie można szarpać harmonijkowych drzwi do pokoju?? Wygodny, ciemny kąt za zmywarką, gdzie można było zamelinować dropsa i w przypływie nudy pogryźć sobie kabel, niedostępny?? I gdzie są wszystkie doniczki? Jaja sobie robisz??
Wiem, jestem okrutna. Mokka już mi dała to do zrozumienia i nawet się zemściła, obsikując mi laptopa. Cóż, i tak dziś jestem górą
Ogonowa, zdjęcia zrobię i wrzucę przy najbliższej okazji. Baterie w aparacie słabe, poza tym mój laptop jedzie na baterii i nie wiedzieć czemu, bez kabla zasilającego aparatu nie widzi, a chciałam wrzucić zdjęcia z sesji z jabłuszkiem...
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]
Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
Re: Mokka i Frappe - Mała Apokalipsa
Zabiłaś mnie tym postem
Takiego TŻ tylko pozazdrościć... Według mnie i tak jest cierpliwy i opanowany
A dziewuchy mają czego chciały. Moja Gaja też była bardzo zdziwiona, kiedy weszła kolejny raz do klatki swoich sąsiadek w celu zwędzenia czegoś dobrego... A tu surprise! Nie ma miseczki z ziarenkami, nie ma spodka z jogurcikiem... Gdzie orzeszki? Gdzie kawałek suchej bułki? Gdybyś zobaczyła ją wtedy, jak miota się po klatce, dokładnie obwąchuje każdy kąt i przesypuje żwirek w poszukiwaniu zguby
Złośliwe jesteśmy? Nie sądzę, po prostu chcemy wychować nasze pociechy, a że inaczej się nie da... Life is brutal 
Takiego TŻ tylko pozazdrościć... Według mnie i tak jest cierpliwy i opanowany
A dziewuchy mają czego chciały. Moja Gaja też była bardzo zdziwiona, kiedy weszła kolejny raz do klatki swoich sąsiadek w celu zwędzenia czegoś dobrego... A tu surprise! Nie ma miseczki z ziarenkami, nie ma spodka z jogurcikiem... Gdzie orzeszki? Gdzie kawałek suchej bułki? Gdybyś zobaczyła ją wtedy, jak miota się po klatce, dokładnie obwąchuje każdy kąt i przesypuje żwirek w poszukiwaniu zguby
- maua_czarna
- Posty: 1289
- Rejestracja: pt lip 16, 2004 3:27 pm
- Lokalizacja: Bielsko-Biała/Kobiór
Re: Mokka i Frappe - Mała Apokalipsa
Niszczycielskie te futrzaki strasznie
Myslalam, ze rady cos dadza, a tu po prostu trzeba bylo byc zlosliwym
Mizianka dla Kawoweczek
Myslalam, ze rady cos dadza, a tu po prostu trzeba bylo byc zlosliwym
Mizianka dla Kawoweczek
Re: Mokka i Frappe - Mała Apokalipsa
Już drugi dzień napawam się komfortem psychicznym pt. "Szczury biegają, a ja sobie siedzę"
Piękne uczucie...
Wczoraj Mokka wystraszyła się jak nigdy, otóż mój narzeczony grzebał w zamrażarce i niechcący wywalił pudełko z pizzą na podłogę. Spadło obok Mokki, a bidulka nie wiedziała, co się dzieje. Natychmiast zaszyła się gdzieś w ciemnym kącie i nie pomogło nawet wywabianie przysmakami. Przez kwadrans przemawiałam do niej głosem cierpliwej matki, wreszcie wywlekłam na powierzchnię. Schowała się pod moim polarem i tak sobie siedziała spokojnie pół godziny, jak nigdy, a ja udawałam, że mam szczura miziaka
I zdjątka:
Nie bądź chamem i się podziel!
Mysza
'A nie dam ci!'
'A sama sobie wezmę!'
Nie taki transporter straszny...
Na pierwszym planie Frappa, z tyłu Mokka chrupie suszonego bananka
Klatka nakryta kocem, bo noce zimne
Specjalnie dla ogonowej, domek
Inni może i mają szczury ładniejsze/miziaste/mądrzejsze (niepotrzebne skreślić)... a ja tych dwóch bezczelnych pysiów nie zamieniłabym na żadne inne
Kawówki wymiziane, na ile się dało
Chyba mi już wybaczyły te super zabezpieczenia w kuchni
Mokka próbuje na wszelkie możliwe sposoby dostać się do drzwi od pokoju, które są zasłonięte dużym kartonem, dodatkowo przyklejonym taśmą do framugi. Ciekawa jestem, kiedy jej się uda 
Wczoraj Mokka wystraszyła się jak nigdy, otóż mój narzeczony grzebał w zamrażarce i niechcący wywalił pudełko z pizzą na podłogę. Spadło obok Mokki, a bidulka nie wiedziała, co się dzieje. Natychmiast zaszyła się gdzieś w ciemnym kącie i nie pomogło nawet wywabianie przysmakami. Przez kwadrans przemawiałam do niej głosem cierpliwej matki, wreszcie wywlekłam na powierzchnię. Schowała się pod moim polarem i tak sobie siedziała spokojnie pół godziny, jak nigdy, a ja udawałam, że mam szczura miziaka
I zdjątka:
Nie bądź chamem i się podziel!
Mysza
'A nie dam ci!'
'A sama sobie wezmę!'
Nie taki transporter straszny...
Na pierwszym planie Frappa, z tyłu Mokka chrupie suszonego bananka
Klatka nakryta kocem, bo noce zimne
Specjalnie dla ogonowej, domekInni może i mają szczury ładniejsze/miziaste/mądrzejsze (niepotrzebne skreślić)... a ja tych dwóch bezczelnych pysiów nie zamieniłabym na żadne inne
Kawówki wymiziane, na ile się dało
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]
Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
Re: Mokka i Frappe - Mała Apokalipsa
Oj, ja też tak mówię. Jednak gdy na nie patrze i widzę, że znowu coś kombinują, to sobie myślę: Jaki to człowiek jest głupi, że się zawsze tak wrobić daNue pisze:Inni może i mają szczury ładniejsze/miziaste/mądrzejsze (niepotrzebne skreślić)... a ja tych dwóch bezczelnych pysiów nie zamieniłabym na żadne inne
W dalszym ciągu twierdzę, że miłość jest ślepa
A i tak uważam, że masz piękne szczurzyce, tym bardziej, że są baaardzo podobne do mojej Army i Vanilli
Jak sobie dziewuchy z tym jabłkiem poradziły... Zjadły na miejscu czy zaciągnęły do klatki? Jeśli do drugie, to jestem pod wrażeniem.
Widzę, że przekupstwo poskutkowało i ogonki przeprosił się z transporterkiem
Osobno kupiłaś te półeczki, co mają w klatce, czy były jako jej wyposażenie? Podobają mi się.
Re: Mokka i Frappe - Mała Apokalipsa
Ivcia, dla mnie też są piękne. Bo moje!
Takie jabłko to dla nich nie problem
Próbowały z nim pokicać za łóżko (uwielbiają okrągłe rzeczy, swojego czasu kradły bombki z choinki i melinowały je w schowanku za łóżkiem), ale ostatecznie pańcia włożyła jabłko do klatki i straciły oczywiście całe zainteresowanie.
Półeczki (w sumie trzy, mam jeszcze zieloną, ale byłoby za dużo i za ciasno, więc leży jako zapasowa) plus dwie miseczki i dwa kołowrotki (próbowałam z nich zrobić takie wiszące gniazdka, ale szczurom się nie podobało i ostatecznie kołowrotki wylądowały na strychu) były dołączone do klatki. Aha, i jeszcze był domek, ale malutki i do niczego nieprzydatny.
Klatka kupiona na zoohandel24. Ale na dzień dzisiejszy kupiłabym jednak większą (szczurówkę 70x80x40).
Takie jabłko to dla nich nie problem
Półeczki (w sumie trzy, mam jeszcze zieloną, ale byłoby za dużo i za ciasno, więc leży jako zapasowa) plus dwie miseczki i dwa kołowrotki (próbowałam z nich zrobić takie wiszące gniazdka, ale szczurom się nie podobało i ostatecznie kołowrotki wylądowały na strychu) były dołączone do klatki. Aha, i jeszcze był domek, ale malutki i do niczego nieprzydatny.
Klatka kupiona na zoohandel24. Ale na dzień dzisiejszy kupiłabym jednak większą (szczurówkę 70x80x40).
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]
Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
Re: Mokka i Frappe - Mała Apokalipsa
Jak się ma dwa szczury, to później już z górki... Człowieka ogarnia GMR i w niedługim czasie zalewa go fala ogonków z wąsami i żółtymi zębiskami
To jak choroba i nałóg razem wzięte... Jak kupisz większą klatkę, to z pewnością na dwóch szczurach się nie skończy
Strzeż się! 
Re: Mokka i Frappe - Mała Apokalipsa
o, jaki domek! mam taki sam w klatce moich chłopców =)
ja domagam się więcej zdjęć =)
ja domagam się więcej zdjęć =)
Re: Mokka i Frappe - Mała Apokalipsa
Będą zdjęcia, będą... jak tylko trochę czasu znajdę...
Nie wiem, czy powinnam to pisać, ale... no dobra. Otóż od 5 dni moje szczury niczego nie zniszczyły (obskubana tapeta się nie liczy, bo to jest nic w porównaniu z ogromem poprzednich zniszczeń). Biegają sobie po kuchni, ja mogę po prostu siedzieć i robić swoje, od czasu do czasu kontroluję, co robią i wsio
Co prawda postawiły sobie za punkt honoru przegryźć się przez karton zasłaniający drzwi do pokoju i gorliwie próbują wcielać pomysł w życie (efekt: po każdym 'bieganiu' muszę wyskubywać resztki kartonu z chodnika, ale to jest nic w porównaniu z codziennym łataniem kabli, nieprawdaż), ale jak dotąd karton trzyma
A Mokuś mój, jak już się zmęczy pracami rozbiórkowymi, przychodzi do mnie, włazi na ramię, zaczyna iskać, podgryzać palce i pozwala się głaskać i przytulać i to jest w ogóle magiczne
Mój szczur z charakterem, szanujemy się nawzajem bardzo
Frapp jak zawsze biega gdzieś w sobie tylko wiadomym celu, a zmęczona zasypia na kuchennym taborecie pod stołem, schowana pod ceratą. Miziasta nie jest ani trochę, niestety. Ostatnio odkryła w sobie pasję dekoratorki wnętrz i każdą podaną jej chusteczkę natychmiast porywa i zanosi do domku. Wymyśliła też, że koc narzucany na klatkę świetnie ją ozdobi także od środka i od dwóch dni pracowicie wciąga przez pręty materiał. Dziś rano pracowicie gryzła, wciągała, uklepywała i mościła... w rezultacie na półce powstało coś w rodzaju posłanka, na którym w końcu się ułożyła, niezmiernie z siebie zadowolona i dumna. Niestety, całą akcję z dystansu obserwowała Mokka i kiedy posłanko było gotowe, przyszła, bezceremonialnie dała Frapci po głowie i położyła się sama... Obrażony Frapciuś zasnął na gołej półce, opierając się na własnej czaszce.
I mam zielone światło na trzeciego szczurka
! Na razie to i chciałabym, i boję się, ale pewnie GMR weźmie górę.
Nie wiem, czy powinnam to pisać, ale... no dobra. Otóż od 5 dni moje szczury niczego nie zniszczyły (obskubana tapeta się nie liczy, bo to jest nic w porównaniu z ogromem poprzednich zniszczeń). Biegają sobie po kuchni, ja mogę po prostu siedzieć i robić swoje, od czasu do czasu kontroluję, co robią i wsio
A Mokuś mój, jak już się zmęczy pracami rozbiórkowymi, przychodzi do mnie, włazi na ramię, zaczyna iskać, podgryzać palce i pozwala się głaskać i przytulać i to jest w ogóle magiczne
Frapp jak zawsze biega gdzieś w sobie tylko wiadomym celu, a zmęczona zasypia na kuchennym taborecie pod stołem, schowana pod ceratą. Miziasta nie jest ani trochę, niestety. Ostatnio odkryła w sobie pasję dekoratorki wnętrz i każdą podaną jej chusteczkę natychmiast porywa i zanosi do domku. Wymyśliła też, że koc narzucany na klatkę świetnie ją ozdobi także od środka i od dwóch dni pracowicie wciąga przez pręty materiał. Dziś rano pracowicie gryzła, wciągała, uklepywała i mościła... w rezultacie na półce powstało coś w rodzaju posłanka, na którym w końcu się ułożyła, niezmiernie z siebie zadowolona i dumna. Niestety, całą akcję z dystansu obserwowała Mokka i kiedy posłanko było gotowe, przyszła, bezceremonialnie dała Frapci po głowie i położyła się sama... Obrażony Frapciuś zasnął na gołej półce, opierając się na własnej czaszce.
I mam zielone światło na trzeciego szczurka
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]
Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.



