Moja tez jedna z ulubionychOgoniasta pisze: ...od jednej z moich ulubionych czarownic w tej sadze- Vilemo... )

Moderator: Junior Moderator
Moja tez jedna z ulubionychOgoniasta pisze: ...od jednej z moich ulubionych czarownic w tej sadze- Vilemo... )
Oooch, na Bułyczowa poluję od dość dawna (a w sumie to poluję na czas, aby go przeczytać, bo w ebookach mam coś tam). Endera znam i uwielbiam, mój drugi ukochany (po "Diunie" F. Herberta) cykl SFyss pisze:cyklotymia: Bułyczow, oprócz "Miasta na Górze", bo to jedna z najbardziej przygnębiających książek świata.
Pratchett....Lema "Dzienniki Gwiazdowe", a moze Adams, z cyklu "autostopem przez galaktykę", albo Sheckley - w zasadzie cokolwiek, albo Vonnegut, również cokolwiek.... czyli fantastyka z humorem.
bez humoru - cykl o Enderze pana Carda, albo np tegoż autora "Glizdawce", "Mgły Avalonu" Bradley, Sapkowski, Gene Wolfe "Cień Kata" i pozostałe, o Dukaju pisałam kilkakrotnie.....
spróbuj też jeśli znajdziesz "Księgę czasek" Silverberga - dość wyjątkowa historia czterech amerykańskich chłopaków [ok 20 lat chyba mieli], którzy odkrywają Księgę czaszek i wyruszają na poszukiwanie nieśmiertelności na południe Stanów, do pewnej ukrytej świątyni. wiedzą przy tym, że nieśmiertelność zdobędzie tylko dwóch - pozostałych dwóch musi zginąć. jeden z własnej ręki, drugi z ręki przyjaciela. a mimo to jadą - mając różne motywy, różne charaktery, ich relacje są bardzo różne...... mamy Żyda, geja, szlachetnego przystojniaka i "twardziela".... bywa i zabawnie i strasznie
O, dobrze, że mi przypomniałaś... aż wstyd się przyznać, ale Anne Rice nigdy nie czytałam (btw "Zmierzchu" też jeszcze nie czytałamCyklotymia pisze:W chwili obecnej (pomiędzy czytaniem biochemii Harpera, Stryera, Sittmanna i Krótkich Wykładów oraz fizjologii Konturka) odświeżam sobie Anne Rice i jej Kroniki Wampirze. To dopiero były wampiry! Takie, w których istnienie można było uwierzyć, niemalże realne, niby ludzkie, lecz nie do końca, z namiętnościami lub ich brakiem, tęsknotą, mieszanką uczuć... Porównuję to ze "Zmierzchem" i cóż..."Zmierzch" się fajnie, lekko czyta, dobrze być na bieżąco z tym, czym zachwyca się większość kobit (w tym także z mojej uczelni), ale jest to strasznie dziurawe, niekonsekwentne, a postacie dużo płytsze niż w utworach Rice