Chciałam się pochwalić postępami Falki.

skoro to jest temat do chwalenia się zwierzakami, to chyba tu mogę?
Odnoszę wrażenie, że mam szczęście do szczurów. Wczoraj poczytałam o problemach z oswojeniem szczurów laboratoryjnych i porównałam z moją świętej pamięci Florą. Ona, mimo naprawdę traumatycznych przejść, była prawie zupełnie normalna. Chociaż nie oswajałam jej zbyt intensywnie, to szybko zaczęła się ze mną dogadywać, rozumiała, co oznacza jaki gest i mam wrażenie, że czuła się u mnie bezpiecznie.
Natomiast Falka nie boi się zupełnie niczego i wcale jej oswajać nie trzeba. Psu wchodzi na głowę i skubie go po nosie, a za najbezpieczniejsze miejsce na świecie uważa wnętrze mojego stanika. Pewnie to zasługa właścicielki jej mamy, ale nie wiem, jak jej się to udało przy trzynastu szczurach.

Ciągle się tylko obawiam jakiejś kinderniespodzienki po tym, co na tym forum czytam. Falka ostatnio trochę grubiutka się zrobiła. Trafiła do mnie, jak nie miała jeszcze miesiąca, a jedyne samce, z jakimi się stykała, to byli bracia z tego samego miotu. Możecie mnie na 100% uspokoić, że w tym wieku nie mogła zajść z nimi w ciążę?