Tatuś oczywiście jest, najpierw była u nas w domu samiczka (czyli mama młodych - Edzia) tyle ze było troche zamieszania bo jak ją kupiłam w zologicznym powiedzieli mi ze to samiec (a była wtedy bardzo malutka, więc ja nie będąc specjalistą uwieżyłam sprzedawcy) Po tygodniu stwierdziliśmy ze dokupimy jeszcze jednego samca zeby czuły sie raźniej

więc dokupiliśmy samca. Kiedy przyniosłam go do domu zorientowałam sie ze coś je jednak różni, nowy samiec miał bardzo widoczne jądra, a nasza Edzia nie (która wcześniej nazywana była Edkiem) No i zonk, trafiła sie parka. Stąd małe !!
Tatuś jednak został poźniej przeniesiony do innej klatki.
Małe karmione są mlekiem dla niemowląt z glukozą i żółtkiem. Karmione są średnio co 3, 4 godziny bo częściej nie daje radu ze wzglądu na pracę. Mama znikneła we wtorek rano, a dzisiaj mamy już niedziele, przez ten cały czas karmione były tym mlekiem. było ich sześć dwa odeszyły w piątek, mimo tego ze jeden nawet całkiem sporo jadł, ale to pewnie nie jest od tego całkowicie uzależnione. Karmie je pipetką, ale zauważyłam ze nie jedzą za dużo. Widze ze są troche wychudzine. Karmienie 4 malców zajmuje mi minimum pół godziny. Po karmieniu przemywami je zwilżonym wacikiem i staram wymasować trochę brzuszki, ale strasznie się wiercą i pewnie nie są wymasowane tak jak powinny byc.zdaje sobie sprawę z tego, że nie mają dostarczone tyle pokarmu ile powinny i są znacznie słabsze, ale robie to co mogę. mam nadzieje tylko , że dotrwają do tego okresu gdzie będą mogły spożywać inne pokarmy i zaczną sie wkońcu najadać i przybierać na wadze. Wy znacie się bardziej , jak myslicie mają szanse przeżyći normalnie poźniej funkcjonować jak normalne wesołe ogonki??