tak sobie czytam i czytam i pomyslalam ze tez cos skrobne o szczurce ktora zniewolila moje serce: luna (zwana lumpem) byla dla mnie wyjatkowa bo byla tak doslownie tylko moja-innych ludzi zupelnie ignorowala, jak ja kupilam przez 2 tyg nie dala mi sie dotknac ale jak kiedys przyszla do mnie i zasnela mi na kolana ... od tej pory bylysmy nierozlaczne, na wakacje tylko z nia, do apteki, do lekarza (oczywiscie na smyczy) w wannie tez mi czasem towarzyszyla... nie mogla byc w klatce z innym szczurkiem bo byla od razu gryziona(typ ofiary)...
niestety pewnego dnia wymacalam i niej guz, dalej potoczylo sie szybko... miala 2.5 roku zostala pochowana w ogrodku mojej przyjaciolki miedzy niezapominajkami...
jej od razu lepiej:) a i jeszcze jedno: ciezko mi bylo zaniesc ja do wet na uspienie ale zaczela sie meczyc,rano dostala cala tabl przeciwbolowa w pasztecie i do wet...
trzeba walczyc o ich zycie ale nie wolno dopuscic do bezsensownego cierpienia, bo to chyba jest najgorsze... a tak nic ja juz nie boli...
jej co za ulga.................
czarna Luna...
Moderator: Junior Moderator
czarna Luna...
Przykro mi...
To mi przypomina moją najukochańszą śp. Zuźkę...
Tylko, że ona zyla 1,5 roku!
czarna Luna...
mi takze przykro... wiem jak to jest stracic przyjaciela... 
