miesiąc temu przygarnęłam Vanilkę- roczną szczurkę, która w sumie cały ten rok była sama. jest bardzo oswojona, przylepa do ludzi, przekochany szczur. za to gorzej ze szczurami. jak tylko je widzi, jest taka dramatyczna panika, jakby ją ze skóry obdzierali. moje stado na początku standardowo było bardzo agresywne. więc ona panikowała jeszcze bardziej, szczególnie, że stado jest duże i agresja 11 szczurów naraz jest stresująca.
cały ten czas czyli meisiąc mieszkała w jednej z dużych klatek mojego stada, niestety w pokoju obok ich klatki, nie mam warunków na trzymanie gdzieś indziej...tam cały czas było piszczenie i rzucanie się przez kraty.
próbowałam łączyć w transporterku wymytym, od razu była walka Vanilki na śmierć i życie, moje tylko chciały ustalić hierarchię, ona się strasznie bała.
potem próbowałam w brodziku, moje stado się na nią nie rzucało, ale podchodziły, żeby powąchać, wyiskać itd, ona wtedy bardzo spięta, od razu w pisk i panika. niestety nie mogę łączyć często w łazience, bo mam współlokatorów, którzy byliby bardzo niezadowoleni.
wczoraj "pożyczyłam" oby teren od Delilah:P tam było w miarę ok, moje stado znów się nie rzucało, alfka chciał ją zdominować, reszta obwąchać, trochę było nawalanek, ale bez rozlewu krwi. włożyłam ją razem do transporterka i tak wróciły do domu bez najmniejszego pisku. myślałam,że ok. ale dosłownie za 10min wypuszczenia po moim i ich pokoju, znów ejst to samo. Vanilka zwiewa, starsznie się boi, piszczy. reaguje tak nawet, kiedy chcą ją iskać...zostawiłam je na noc, myślałam, że jakoś się zdominują, jedynym efektem było moje niewyspanie. Vanilka spała ze mną, ja odganiałam inne szczury, bo właziły mi na głowę. ona z jakiejś przyczyny je strasznie irytuje. trochę się nie dziwię czemu, bo też mnie wkurzają te mega krzyki bez sensu. tylko sytuacja znów wróciła do punktu wyjścia...
nie mam w sumie już pomysłu, jak je łączyć, bo nie chcę jeździć cały czas z całym stadem na mrozie do kogoś, bo nie mam czasu albo mi sie poprzeziębiają. obcego terenu też nie mam. szczury biegają non stop po pokoju, więc nie ma opcji, żeby wymyć ich zapach z klatki czy w ogóle z pokoju. zamiany klatek też próbowałam...tak samo łączenia na siłę. to, co się działo w nocy to dla niej naprawdę ogromny stres...
jeszcze jedno- miałam na dt przez kilka dni inną szczurkę i one wtedy obie siedziały w klatce razem. Vanilka jej unikała, ta druga też, ale nie było krzyku na jej widok...także mam wrażenie, że ona się już tak nauczyła miejsca, że chyba musiałabym się przeprowadzić....obstawiam, że przyzwycziłaby się do małego spokojnego stadka albo do jednej szczurki.
bardzo proszę o pomoc, bo nie mam już pomysłu:( a szkoda mi ją oddawać, bo to naprawdę genialny szczurek...
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)