Lusia dzisiaj wymkneła sie na pierwszy spacer jak zmieniałam jej michy z jedzeniem

dała sie pogłaskac, pooblizywała ręce, i porwała mi 10 zł i zwiała z nimi do gniazdka i tez grzecznie je oddała, jak wkładam reke do klatki, po to zeby wymienic miseczki zachowuje sie jak zwykle.
niestety mamy jednego kluska mniej, taki był zdecydowanie mniejszy od reszty, moze był za słaby zeby przetrwac, albo po prostu juz sam odszedł..

i rano synek zauwazył jak Luska go zjada... ale przygotowałam go wczoraj na rozne ewentualnosci wiec przyjał to naturalnie. a reszta lezy pełnymi brzuchami do góry

a Luska spi jak zabita wiekszosc czasui lezy wyłozona na boku tylko uchyla powieke zeby kuknac kto to chodzi koło klatki.
jedna córka zostaje, mąż powiedział ze go duma rozpiera ze ma znowu małe dzieci ( oczywiscie on , nie Lusia)

i córke jedną musi zostawić.
i mam nowe świetne wieści

mam juz pewny odpowiedzialny dom dla wszystkich maluchów

niezaleznie od tego jakiej okazą się płci

i klatki moge pozyczyć zeby je porozdzielac jak przyjdzie czas na to
takze macierzynstwo nasze od razu sie piekniejsze zrobiło
dzieki za wszystkie Wasze rady, strasznie sie przejelismy tym jej porodem i tymi maluszkami...
