Wróciłam z kolejnych wojaży, miziam Elma i Hobana (zwanych przez rodzinę Białym i Czarnym, ewentualnie Grubym). Jeszcze kiedy się rozpakowywałam do mojego pokoju weszła mama (,,nielubiąca" szczurów) i na widok chłopców, którzy rzucili się na kratki zaczęła mówić:
-A co tak węszycie, co? Pewnie chcecie więcej jedzenia. Nic dla was nie mam. Tylko byście jadły, a ja wam tylko jedzenie przynoszę. Śmieszne macie te noski zadarte, ale nie ma co węszyć.
To by było tyle z niechęci do gryzoni po kilku latach.
Za trzy tygodnie wyjeżdżam na praktyki do Edynburga, na ten czas potwory zostaną przekazane koleżance z pracy mojej mamy, biolożce. ,,Bo ja bym się mogła nimi zająć, ale boję się, że by zdziczały". Dziwne będzie pięć miesięcy bez zwierząt, pierwszy raz od gimnazjum, a licząc zwierzęta ogólnodomowe a nie tylko moje to praktycznie od urodzenia. Ale będę miała uczniów, to prawie jak zwierzęta, nie?
![Evil >:D](./images/smilies/evil.gif)