['] Szajba
Moderator: Junior Moderator
['] Szajba
Szajba już od jakiegoś czasu nie była szczurem z guzem, to był guz ze szczurem, ale dawała sobie świetnie radę, bez problemu wchodziła na piętro klatki, wypracowała sobie drogi chodzenia, tak aby było jej jak najłatwiej, walczyła o każdy dzień i ciągle pokazywała mi jak bardzo chce żyć...
w nocy z środy na czwartek zaczeła się w nocy dusić, walczyła o każdy oddech na moich rękach przez ponad dwie godziny, byłam przekonana że to już koniec, widziałam jak męczy się nie mogąc złapac tchu...
jednak problemy z oddychaniem skończyły się niemal tak samo nagle jak się zaczeły...
no może nie do kończa, Szajba od zawsze miała problemy z drogami oddechowymi...
zdałam sobie sprawę, że czekanie na kolejny taki atak jest bezsensowne, tym bardziej, że Szajbnieta już od kilku dni nie wchodziła na mietro, guz stwardniał przez co stał się jeszcze cięższy co bardzo utrudniało poruszanie i pojawił się na nim sączący olbrzymi naciek, a jej małe ciałko składało się już tylko z kości i skóry, zero mięśni zero tłuszczu...
tylko kurcze, ona tak bardzo, bardzo chciała żyć...
ciagle miała apetyt i ciągle pokazywała mi, że jeszcze nie chce umierać...
nawet u weterynarza po pierwszym zastrzyku mimo, cięzkiego guza u boku próbowała wyjsc z kuwetki i pozwiedzać trochę gabinet...
Jej małe serduszko okazało się wybitnie silne i za wszelką cenę nie chciało przestać bić...
Szajba walczyła o każdy oddech, gdy śmiertelna substancja w jej krwi zaczeła działac i mącić w jej małej główce, potrząsała nią energicznie jakby chciała rozjaśnić sobie umysł...
ciągle mam w pamięcu jej wielkie oczy wpatrujące się we mnie...
i mam wyrzuty sumienia, potworne, że może jednak decyzja nie była słuszna, że może jednak trzeba było z tym poczekać i nie umiem sobie wybrozić mojego życia bez niej....
mam nadzieję, że mi wybaczy....
w nocy z środy na czwartek zaczeła się w nocy dusić, walczyła o każdy oddech na moich rękach przez ponad dwie godziny, byłam przekonana że to już koniec, widziałam jak męczy się nie mogąc złapac tchu...
jednak problemy z oddychaniem skończyły się niemal tak samo nagle jak się zaczeły...
no może nie do kończa, Szajba od zawsze miała problemy z drogami oddechowymi...
zdałam sobie sprawę, że czekanie na kolejny taki atak jest bezsensowne, tym bardziej, że Szajbnieta już od kilku dni nie wchodziła na mietro, guz stwardniał przez co stał się jeszcze cięższy co bardzo utrudniało poruszanie i pojawił się na nim sączący olbrzymi naciek, a jej małe ciałko składało się już tylko z kości i skóry, zero mięśni zero tłuszczu...
tylko kurcze, ona tak bardzo, bardzo chciała żyć...
ciagle miała apetyt i ciągle pokazywała mi, że jeszcze nie chce umierać...
nawet u weterynarza po pierwszym zastrzyku mimo, cięzkiego guza u boku próbowała wyjsc z kuwetki i pozwiedzać trochę gabinet...
Jej małe serduszko okazało się wybitnie silne i za wszelką cenę nie chciało przestać bić...
Szajba walczyła o każdy oddech, gdy śmiertelna substancja w jej krwi zaczeła działac i mącić w jej małej główce, potrząsała nią energicznie jakby chciała rozjaśnić sobie umysł...
ciągle mam w pamięcu jej wielkie oczy wpatrujące się we mnie...
i mam wyrzuty sumienia, potworne, że może jednak decyzja nie była słuszna, że może jednak trzeba było z tym poczekać i nie umiem sobie wybrozić mojego życia bez niej....
mam nadzieję, że mi wybaczy....
['] Szajba
['] Nie martw się, Ty znałaś ją najlepiej i wiedziałaś co dla niej dobre. To, że zdecydowałaś się skrócić jej cierpienia było decyzją bardzo odważną - utrzymywanie jej przy życiu służyłoby w tym momencie własnemu egoizmowi, a Ty wybrałaś dobro szczurka. Trzymaj się cieplutko!
['] Szajba
bardzo mi przykro, naprawdę...
ale zgadzam się, wybralaś odważnie ale słusznie...
trzymaj się, niech pozostanie w tojej pamięci [']
ale zgadzam się, wybralaś odważnie ale słusznie...
trzymaj się, niech pozostanie w tojej pamięci [']
['] Szajba
Nie wiem co powiedzieć...
Wiem jak się czujesz, też kiedyś musiałm podjąc taką decyzję, i też długo po miałam wątpliwości czy dobrze zrobiłam, ale teraz wiem, że to było jedyne wyjście... Jestem pewna, że u ciebie było tak samo... musiałaś tak zrobić, skróciłas jej cierpienia i teraz malutka napewno jest szczęśliwa tam po drugiej stronie tęczy... może nawet spotkałam moję Sweety
Trzymaj się
['] Szajba
Bardzo mi przykro...:-(
[']
[']
['] Szajba
['] :-( gdybys nie pomogla jej odejsc teraz, umieralaby w cierpieniu i powoli... tak bylo dla niej lepiej...
-
- Posty: 279
- Rejestracja: sob cze 04, 2005 4:53 am
['] Szajba
Przykro mi ... [']
Ale nie martw się - decyzja była słuszna. Pomyśl sobie, że teraz Szajba nie męczy się, tylko biega wesoła po Krainie Wiecznej Szczęśliwości ...
Ale nie martw się - decyzja była słuszna. Pomyśl sobie, że teraz Szajba nie męczy się, tylko biega wesoła po Krainie Wiecznej Szczęśliwości ...
['] Szajba
przykro mi ...
.... (') ....
napewno nie ma Ci tego za złe , już nie cierpi i szaleje z naszymi innymi ukochanymi
.... (') ....
napewno nie ma Ci tego za złe , już nie cierpi i szaleje z naszymi innymi ukochanymi
w serduszq... Kisiel ,Bingo,Trysia,Pacio,Glucia,Blutek
ik hou van je schatjes :*
moje gwiazdki na niebie
ik hou van je schatjes :*
moje gwiazdki na niebie
['] Szajba
['][']['] :angel13: uwazam ze podjelas sluszna decyzje...dalas jej odejsc z godnoscia na jaka zasluzyla ..Trzymaj sie!!!
Aniołki: ['] Garek, Jeff(ka), Chrupek, Teodor, Kapunio, Freska, Żelka, Mufka, Bee-Bee, Kluska, Fryt, Keksik, Frocia, Imbirek, Pchełka, Klapuś [']
- sopocianka
- Posty: 594
- Rejestracja: ndz cze 26, 2005 5:26 am
- Lokalizacja: Sopot
['] Szajba
Moja Urka też miała wielkiego guza - w końcu poszłam z nią do weta na operację mimo małych szans powodzenia, nie wybudziła się z narkozy.
Bardzo mi przykro, śliczna była ta Twoja szczurka... Dobrze zrobiłaś skracając jej cierpienia.
Trzymaj się!
Bardzo mi przykro, śliczna była ta Twoja szczurka... Dobrze zrobiłaś skracając jej cierpienia.
Trzymaj się!
Za TM: Ret, Kangus, Urodzinka, Okruszek, Skrawek, Flips, Settimo, Yeti, Skierka, Chochlik
['] Szajba
[*]
Kiedyś kupię nóż i powyżynam wszystkich wkoło. Zostawię tylko dwoje...
Tylko ja i ty...
Czopek przekroczył tęczowy mostek 1 stycznia, 2006 roku. Amen.
Tylko ja i ty...
Czopek przekroczył tęczowy mostek 1 stycznia, 2006 roku. Amen.
['] Szajba
[*] współczuję bo niestety wiem co czujesz, ja miałam podobną sytuację i długo nie mogłam dojść do siebie ... w sumie jeszcze nie doszłam do siebie a od marca już troszkę czasu minęło