popełniłam dwa takie błędy przy pierwszych szczurach:
-> podawałam im jedzenie przez pręty klatki.
czasem mnie się akurat nie chciało oddrutowywać drzwiczek, albo ktos z rodziny miał jakiś kąsek dla szczura, i wciskał zwierzakowi przez kratki.
Zaczęły gryźć wszystko co przez te pręty przechodziło, najpierw się rzucały a potem dopiero stwierdzały, ze "fe, to paluch, niedobre"
-> Nie reagowałam gdy ktoś się "bawił" ze szczurkiem uderzając w pręty klatki, albo "głaskał" czy szturchał (delikatnie wprawdzie, ale to wcale nie musiało zwierzaka zachwycać) śpiacego futrzaka palcem.
Nic dziwnego, że taki paluch dobrze się nie kojarzył...
W zasadzie wystarczyło się choćby oprzeć o klatkę, albo stanąć zbyt blisko... :roll:
Potem rozszyfrowałam problem i przy następnych futrzakach wprowadziłam ostry zakaz podawania jedzenia przez kratki. I oczywiście żadnego drażnienia. Pomogło.
Żaden kolejny szczur nie gryzł palca - nie spodziewajac się jedzenia nie rzucał się z zębami, ani nie czuł potrzeby obrony przed atakującym paluchem.
Może komus się moje doświadczenia przydadzą.
Uczmy się na cudzych błędach, ...bo sami wszystkich popełnić nie zdążymy
edit:
[quote="Matylda"]Jeju kobieto, moze sie powtarzam ale szczur ci palca nie odgryzie, smiac mi si echce jak cos takiego czytam, kupilas sobie szczura i sie go boisz? :haha: Nie no zaraz spadne z krzesla........ tylko uwazaj bo jak cie pogryzie to mozesz w szpitalu wyladowac......... :haha:[/quote] Matyldo, ja wcale nie uwazam tego za śmieszne. Pierwszego szczura (dawno to było) którego miałam, na początku bardzo sie bałam. Był dorosły, zabiedzony i bardzo agresywny. Nawet do klatki bałam się zbliżyć, tak się rzucał.
I może dobrze, że byłam taka ostrożna. Dzieki temu nigdy mnie nie pogryzł tak bym mogła się do niego zniechęcić. Wiadomo, ze zaufanie musi być obopólne. Cleo z czasem zrozumiała, że może mi ufać a ja zaufałam jej.