Zabral ja moj byly od sasiada, ktory byl terrarysta i jego waz nie chcial jej kiedy zezrec... to kiedys bylo 8 miesiecy wczesniej i do momentu az sie dowiedzialam o tej albinosce przez te wszystkie miesiace trzymana byla w klatce wielkosci malego transporterka, bez wypuszczania... sama jak palec z ochlapami zarcia co jakis czas.
Jak przybyla do mojego domku byla wystraszonym, robiacym pod siebie szczurem, ktory przez pierwsze dni nie ruszal sie z jednego konta w klatce... Bala sie bardzo, gryzla, za grosz nie ufala. Nie udawalo mi sie do niej dotrzec zadna metoda... w koncu moja kochana Mikunia, jak sie poznaly z Lovunia pokazala jej, ze czlowiek nie zawsze jest zly i chce zle. Od tego momentu poszlo juz z gorki.
Jak poznala co to jest zycie wsrod innych szczurkow zmienila sie nie do poznania, tulila sie do wszystkich, a w koncu i do mnie. Miala traume prawie do konca zycia i czasami wracaly jej stare nawyki, ale zawsze byla moim bialym skarbem. Ostatnie miesiace, to byla sielanka. Widac, ze chyba mnie lubila, a ja staralam sie zrobic wszystko, zeby zyla jak najdluzej... jednak rak nie dal nam zadnych szans... jak zaatakowal to nie miala szans nawet na operacje, jednak caly czas mialam nadzieje, ze ta chwila nie nadejdzie...
Nie moglam juz patrzec na moje sloneczko jak zyje z tym gownem... ona chciala, walczyla do konca, miala apetyt, ale ostatni tydzien byl juz bardzo smutny... widac, ze walczyla o kazdy dzien, ale za jaka cene... to juz nie byla ona, tylko jeden wielki nowotwor w ciele mojej Lovuni. :sad2:
Tylko jej pysio zostal taki sam i do konca przytulala sie do mnie i lizala, nawet jak kazalam ja zabic. Bardzo szybko usnela... strasznie szybko. Jej male zmeczone cialko nie mialo juz sil...
Mysle, ze miala okolo dwoch lat.
Zegnaj sloneczko...
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
[']['][']
![Obrazek](http://img50.imageshack.us/img50/9833/loverg7.jpg)