Szczerze mówiąc, ja bardziej bym się obawiał zjeść kremówkę którą pani z cukierni włożyła wczoraj rano do lady chłodniczej, po przeliczeniu zawartości kasy (tą samą ręką, oczywiścieNina pisze:AdaK, szczerze mówiąc Twoja lekkomyślność mnie przeraża. Zwłaszcza ten tekst:Twój szczur nie chodzi również po zasikanej ściółce i kupach, a w klatce nosi bucikiAdaK pisze:Szczury domowe jeżeli sie o nie dba nie grzebia w jakichś zarazkach np. śmietniku to jest ok.Tak?
Gratuluje...
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
względnie zjeść kanapkę która upadła na szlaku w okolicy Morskiego Oka, czy zerwać i zjeść poziomkę w lesie w którym są lisy.
Jak szczur siedzi w domu, nie dajemy mu wylizać butów, nie mamy psa z którym chodzimy na spacery i nie karmimy szczura na wpół surową dziczyzną, to raczej nie złapiemy
od takiego "miziaka" nic co nas zabije. W dłuższym okresie czasu może nas to wzmocnić (i to lepiej od Actimela)
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Gdy nasz organizm jest jest silny, wszyscy nasi pasażerowie na gapę stanowią pierwszą linię obrony przed "obcymi" - po pierwsze nie dopuszczając obcych "do żłobu", a jak to nie pomoże - walcząc z nimi swoimi sposobami. Z punktu widzenia silnego organizmu szczura i człowieka Mycoplasma jest po prostu kolejnym sprzymierzonym i blokuje drogę infekcjom.
Gdy szczur utytła sobie nos w zasikane trociny, zasiedziałe tam bakterie przeważnie wykończą "nowych" zanim system odpornościowy miałby szansę odnotować zagrożenie.
Zapewne więcej bakterii chorobotwórczych ma na sobie zwykle każdy telefon komórkowy i każda słuchawka telefoniczna, a nie widziałem jeszcze, żeby ktoś po rozmowie mył ręce antyseptykiem zanim sięgnie po kolejnego chipsa.
http://pracaizdrowie.com.pl/index.php?i ... &task=view
Nawiasem mówiąc, obecność małych dzieci w domu wprowadza naturalną drogą znacznie większy biohazard a ich rodzice nadal jakoś żyją...