Przy większej ilości szczurków, przyniesienie do domu kolejnych (sześciu ostatnio, ale cztery na przechowanie) nie dziwi nikogo... Przestało wywoływać złość (mało ci?), radość (jaki śliczny!) a nawet jakiekolwiek zainteresowanie (pokaż...). Przynoszę, pokazuję i tyle... Już jakby się złościli albo obrażali to wykazaliby więcej zainteresowania. Aktualne (własne) 9 ogonów cieszy się sympatią rodziny. Moja mama chyba nawet potrafiłaby wymienić ogonki jakie mam, ale prędzej po kolorach, a nie po imionach. Tato nie wie ile mam szczurów... Kiedy komuś opowiada to mówi "kilka" albo "6 czy 7". Rozpoznaje natomiast Łezkę, Cykorię i Orvokki po imieniu. Łezka jest dla niego najpiękniejsza i kiedy siedzi na kratach odkrywając brzuch musi ją pogłaskać

Kiedy miałam na samym początku dwa czy trzy szczury nie myślałam, że kiedyś będę miała na stałe całą gromadę (i rodzice chyba też nie, bo wtedy przyniesienie każdego nowego szczurka wywoływało zamęt w domu, zainteresowanie czy obrażanie się).