Wrażenia na gorąco z zapoznawania panien.
Na początku postanowiliśmy zapoznać panienki tylko z Mokką, na neutralnym gruncie. Najpierw wypuściliśmy tam Lolę i Trootkę, następnie naszą alfę, która na widok dziewczynek zmieniła się w wielką puszystą kulę, po czym... rzuciła się z prawdziwą furią na Lolę. Momentalnie je rozdzieliliśmy. Przenieśliśmy klatkę z ciotkami w inne miejsce, bo nie chcieliśmy ryzykować przelewu krwi, a dziewuszki sobie pobiegały:

Trootka. Modelka idealna, porusza się powoli jak na szczura, z godnością, toteż zrobienie jej nieporuszonej fotki nie stanowi większego problemu:)

Trootka w transporterku ciotek

Lola. Wiercipięta niesamowita i ADHD.
Po półgodzinie dodaliśmy dziewczynom do towarzystwa Frappę, a potem Neskę, co prawda z duszą na ramieniu i monitorując każde posunięcie wszystkich czterech. Okazało się, że niepotrzebnie - oprócz początkowego zjeżenia nasze ciotki przyjęły Lolę i Trootkę całkiem serdecznie. Lola z upodobaniem wieszała im się na szyi, wskakiwała na grzbiet... dostawała co najwyżej kopniaka i to wszystko. Po dziesięciu minutach dziewczyny były już najlepszymi kumpelami:
Próbowaliśmy dołączyć do zadowolonego towarzystwa Mokkę, ale niestety sytuacja się powtórzyła, tym razem z Trootką. Generalnie rzecz biorąc, Mokintosz zachowuje się jak ostatni gbur i nie mam pomysłu, jak ją ucywilizować

I jeszcze kilka zdjęć ciotek z wczoraj. Musiały oczywiście dokładnie obejrzeć, jaką dziewczyny przywiozły wyprawkę. Oczywiście cudze jak zawsze okazało się fajniejsze:
odmienna, ogonki pozostają czyste. Tak, wiem, ja też tego nie rozumiem
