o Coli już nie będę wspominać, poznała cały pokój, choć jest całkiem spory (jak im wczoraj sprzątałam to zostawiłam reklamówkę na podłodze ze śmieciami z klatki to i tam wlazła

a Pepsi i Fanta.. no cóż
dalej jest problem, bo jak zejdzie któraś na podłogę to krzyku co niemiara.
ale doszłam do wniosku, że skoro nawet jak się spotkają pod kocem to też wrzeszczą jakby je ktoś ze skóry obdzierał, a tak naprawdę nic się nie dzieje.
więc weszła dziś Fanta za Colą do wersalki.. i omal nie umarłam ze strachu. wrzeszczały, piszczały, ale stwierdziłam że dam im trochę czasu. w końcu nie wytrzymałam i wyjęłam obydwie po kilku minutach i obie są całe i zdrowe. chyba muszę prestać panikować

a Pepsi maluch jeszcze się boi po podłodze śmigać. ale maleńka jeszcze jest, ma czas

tylko dokonałam okropnego odkrycia.. a mianowicie spustoszenia jakiego dokonała Cola w wersalce. wszystko by było fajnie i pięknie gdybym nie wynajmowała mieszkania

