Nie no, takie bitewki to i one miały. Pisała wcześniej, jak Tośka ściągnęła za Kark Taszę na dół do tarmoszenia. Ale te przerażone piski...
Wiem, że wszyscy macie rację, że się dotrą i że były gorsze historie, ale to moje maleństwa i nic nie poradzę, że strasznie mi ich,a zwłaszcza Taszki, żal...
A co do wybiegu, to mi właśnie ta strachliwa Taszka wywinęła. Może jest strachliwa, ale najsprytniejsza. Biegały sobie po łóżku, to sobie pospały. To ja w tym czasie wzięłam się za upiększanie oblicza w łazience, ale cały czas je kontrolując. I tu nagle, jakiś dźwięk podejrzany, jakby któraś chodziła po klatce...
No i przyleciałam i faktycznie na łóżku tylko dwie, a Taszka sobie lata koło klatki i tak, jak normalnie się garną do mnie i opędzić się nie idzie, tak teraz wcale nie chciała dać się złapać. Cwaniara jedna...
Ale posadziłam ją z powrotem i wyszłam z pokoju. No i przyfilowałam. Myślałam, że ona się spuszciła po kocu na ziemię, ale nie ona rozbieg i siup na ziemię ! teraz nie wiem, gdzie mam je puszczać, bo na ziemię nie chcę, właśnie ze względu na zbyt dużą ilość kabli i zakamarków. Ale może, jak będę w pokoju i będę się z nimi bawiła, to nie będzie skakać... ? Bo jak przychodzę i podchodzę do łóżka, to na mnie obłażą i trudno się uwolnić

Kochane kluseczki...
A właśnie, co to za osłonki na kable, bo nie wiem, jak to wygląda ?