
Mimo, że jest to samiczka, dostała "nijakie" imię - Ciur (brak weny powoduje, że nazywam wszystko tak, jak nazywać się powinno


Ciurostwo nie jest ani młode, ani stare - rok i 3,5 miesiąca

Od dawna zastanawiałam się nad nabyciem towarzyszki, jednak nie jestem do końca przekonana. Ciur jest epileptykiem. Padaczka jest wywołana przez guza mózgu, którego - na szczęście - udało się zmniejszyć sterydami (wielkie ukłony dla mojego weterynarza). Jednak, w stresujących momentach, guz może się powiększać i znów wywoływać ataki. Dokąd zmierzam?
Nowa towarzyszka może zestresować Ciurastego - a nie o to w tym wszystkim chodzi. Jest dobrze, więc nie będę na razie nic zmieniać

Ciur wygląda na szczęśliwego - ma klatkę dostosowaną do jego choroby i nieograniczony, bezpieczny wstęp na moje łóżko. Częściej śpi w mojej kołdrze niż w swoim domku, zamykam go jedynie na noc - żeby biedaka nie zabić przypadkiem. I tak się już z nim parę razy przespałam, gdy zasnęłam w czasie nauki. Bo i uczyć się zaczęłam na łóżku - żeby spędzać ze zwierzakiem jak najwięcej czasu. Co z tego, że mam biurko? Ciur ważniejszy

Ubarwienie ma dziwne, hybryda kapturzastego (hooded)


Dla potwierdzenia - parę fotek






