Była wielka burza z gradem i mało szyb nie straciliśmy no i szczurki się wystraszyły, zresztą ja też

Na początku jak zobaczyłam że się boją to chciałam je pogłaskać ale one zaczęły szukać rękawa no to pozwoliłam im wejść. Starałam się aby maluchy czuły że jestem i nic im nie grozi, w efekcie dreptały mi pod swetrem tak jak lubią a po burzy same chętnie weszły do klatki i poszły spać.
Następnie wyszłam na zakupy i niestety teraz jak wróciłam do domu widzę że Gaja jest strasznie wystraszona a wręcz przerażona. Nie da się dotknąć tylko od razu ucieka, strzyże zębami, do tego chodzi i tak podskakuje(trzepie się) i jeszcze ogon stawiała do góry, no i znowu zaczyna mocniej gryźć a jak chce się ją wziąć w ręce to piszczy i ucieka. Boi się nawet wziąć coś z ręki(jakiś przysmak) a nawet z ukochanym słonecznikiem próbowałam. Nawet nie ma ochoty chodzić po klatce tylko by siedziała w koszyczku

Martwię się strasznie

Zawsze była tą spokojniejszą i bardziej miziasta i przytulaśna była, a teraz takie coś.....
Normalnie jakby była chora albo zdziczała nagle....
Xena zachowuje się normalnie i daje się głaskać(po swojej ucieczce złagodniała i stała się jakby bardziej ufna)
Tak samo martwię się że tłuką się jak głupie w nocy

Czy ja jestem przewrażliwiona? A może nie nadaję się aby mieć szczurki?
