Co tam u nas? Sporo się działo.
W telegraficznym skrócie:
1. Edi po kastracji, znalazł domek u Rhose w Białymstoku - ale jeszcze czeka na transport (chwilowo jest między Puławami a Wawą).
2. W międzyczasie trafili do nas na tymczas dwaj panowie znalezieni na śmietniku w Czeladzi. Przeżyłam swoje z nimi, bo choć mieli już zaklepany domek prawie się złamałam - to mój osobisty dramat i okropna huśtawka emocjonalna, trwająca tydzień

Bardzo, bardzo, bardzo chciałam, żeby u nas zostali (zwłaszcza haszczak Filut), niestety warunków nie mamy na dłuższe trzymanie drugiej klatki. Nadal jestem załamana, ale decyzja została podjęta i pomału oswajam się z jej konsekwencjami. Chłopaki są już w nowym, dobrym Domku, a ja tęsknię, ale mam teraz znacznie więcej czasu dla siedmiostada.
3. Twix miał drugi nawrót - tym razem dostał inny antybiotyk (Keflex)+lakcid, vit. B complex i od dziś nootropil. Było strasznie - tym razem skręt nie tylko głowy, ale całego ciała, niedowład ogona i zmiana zachowania. Miałam wrażenie, że go tracę. Na szczęście po zwiększeniu dawki antybiotyku, wrócił. Przedłużyliśmy mu kurację do 4 tygodni i dołączyliśmy Nootropil.
4. Sprzedałam klatkę, więc chłopaki w swojej wolierze - cieszą się z dodatkowej przestrzeni

A ja zachwycona jej funkcjonalnością.
5. Wyjechaliśmy na weekend z Batonami

Tj. byliśmy na ślubie w Legnicy i zabraliśmy Twixa - z uwagi na leczenie oraz Marsa - do towarzystwa dla brata. Byli atrakcją after party u koleżanki, u której nocowaliśmy. Chyba zaraziłam kolejne osoby swoją pasją
Zostały tylko aktualności:
Znów wyjeżdżamy na weekend. Tym razem pod namiot, więc Batony jadą do zaprzyjaźnionego, zaszczurzonego domku, gdzie będą pod dobrą opieką, a Twix dostanie swoje lekarstwa Reszta stada i kotki zostają w domu - będzie ich doglądał mój tata.
Mamy za sobą comiesięczne ważenie i wszyscy poza Tolem się spaśli :] Maluchy jeszcze rosną, więc nie mam im za złe. Najwięcej przybrali na wadze Twix (to było do przewidzenia - leki w jogurcie nie służą zachowaniu idealnej sylwetki) i Tosiek, który za każdym razem jak zajrzę do klatki siedzi przy korycie... Ale nie odmawiam dziadkowi - wreszcie wygląda dobrze i nie jest odganiany od miski (co świadczy o tym, że wreszcie w stadzie się poukładało - każdy zna swoje miejsce, nie ma przepychanek przy jedzeniu, Toś nie boi się jeść z resztą stada).
Do baterii Twixowych leków przybył Lucetam (zamiennik Nootropilu).
Z kroniki byłych tymczasów:
W nowym domu okazało się, że Śmietnikowcy są inni. Sympatie obecnej opiekunki są po stronie Juniorka (co oczywiste, bo Filuś zawsze będzie MÓJ). Kapturek nieco wycofany i zestrachany - pewnie musi się jeszcze przyzwyczaić, nie pomaga chwilowa samotność. No i u nas nie było panienek

Filut szaleje - muszą mieszkać osobno, bo gnębi kapturka strasznie. Hormony nim zawładnęły totalnie. Przeżył już kąpiel i strzelał fochy, piłuje po prętach - wulkan, nie szczur

Może tęskni, jak ja...
Kastracja obu chłopaków i tak była konieczna - ze względu na laski - ale haszcz chyba się załapie wcześniej :]
Edzio ciągle czeka na transport do domu docelowego. Coś tam się ruszyło i oby udało się wszystko zgrać w czasie <kciuki>
Harnaś świetnie sobie radzi w nowym stadzie. Od niedawna poza Cycem, z którym zamieszkał w czerwcu, ma do towarzystwa jeszcze dwójkę malców. Cudownie się dogadują, a ja się cieszę, że Harni sprawia radochę kolejnej osobie i jest takim dobrym towarzyszem dla innych ogonów - właśnie tego mu brakowało
