Przybyła do mnie dwa lata temu, w maju, razem z bukiecikiem konwalii- była moim prezentem na 17 urodziny i zarazem pierwszym szczurem.
To może głupio zabrzmieć, ale zawdzięczam jej wiele- przez nią trafiłam na szczurze forum, poznałam was, spotkałam się w krakowie z Nezu, która przedstawiła mi swoich znajomych...i tak się wszystko potoczyło że bez nich nie byłabym tu gdzie jestem i taka jaka jestem- a wszystko dzięki kapturkowi o wielkim sercu.
Była już dość duża kiedy do mnie przyszła- myślę że mogła mieć ok 7 miesięcy- ale mimo to, nie było problemu z oswojeniem jej. Teraz kiedy o tym myślę, zastanawiam się czy nie była po prostu oddana przez kogoś do zoologika, bo się komuś znudziła.
Zawsze pogodna i radosna, dawała wszystko ze sobą robić, przychodziła się przytulać, szczególnie przymilna była jak zniszczyła mi cokolwiek. Była ze mną nawet na obozie konnym,gdzie zrobiła sporą furrorę i AFIK, zachęciła do zaszczurzenia się parę osób.
Przez całe swoje życie była szefową stada, ale nie nadużywała władzy, była najprzyjaźniej nastawiona do wszystkich nowych szczurów- najmniej je dręczyła.
Kilka miesięcy temu wyczułam u niej malutki guzek- poszłam do weterynarza, orzekł nowotwór- ale podskórny, nieuciskający na żaden organ- odmówił operacji ze względu na wiek zwierzęcia. Guz rósł i rósł, aż w końcu stał się prawie taki jak druga Dżuma...nie był złośliwy, nie było ani pół przerzutu- operacja by wszystkiemu zapobiegła...ale nikt tak staremu szczurowi nie podałby narkozy.
Nigdy się nie poddała, była tak samo radosna jak zawsze- ale w końcu zaczęła mieć problemy z chodzeniem, pod sam koniec stado ją delikatnie odsunęło od siebie i posmutniałą jeszcze bardziej. Nie mogłam na to patrzeć i uśpiłam ją.
Wybacz mi maleńka, zawiodłam...Ale zawsze cię będę pamiętać- wesołą i łagodną, jaka byłaś przez całe życie, do końca.
![Obrazek](http://eruntale.ftp.torinis.pl/SZCZURY/skrzydelka.gif)
Dżuma artystyczna
i Dżuma przyziemna, z Łezką
[']