Uff, mam stadko
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Zatem pojechaliśmy po koleżankę dla Dulki, ale wzieliśmy dwie koleżanki, 7 tyg - Dagni ( nie jestem w stanie określić jej maści i 5 tyg. Karliczkę rexa
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Tu muszę zaznaczyć, ze po rozmowie z Alem (człowiekiem od szczurków) nie usunęliśmy jedzenia na noc z klatki, tylko jak on poradził porozmieszczaliśmy te same kąski w kilku miseczkach, w kilku miejscach w klatce.
Najpierw wpuściliśmy młode, potem Dulke, która zapoznawała się wpierw z klatką (zmyty zapach i przemeblowanie). Awantura o jedzenie była tylko jedna, najmłodsza nie skapowała, że moze się posilać w kilku miejscach niekoniecznie tam gdzie Dula, ktora swoje stanowisko Alfy pokazała już w wannie
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Potem całą noc była cisza, czasami tylko słyszało się pojedyncze popiskiwania. Rano obejrzałam dziewczyny żadna nie ma uszczerbku na zdrowiu. Bawią sie razem od rana
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
To moje pierwsze w zyciu łaczenie i powiem Wam, że jestem bardzo szczęśliwa. Po lekturze niektórych wpisów bardzo się tego bałam. Myślę, że miałam dużo szczęścia no i Wasze porady oraz Ala wiele mi pomogły. Dzięki
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
PS. Chciałam tylko dodać, że jest KOLOSALNA róznica miedzy szczurkami z zoologa a takimi adoptowanymi, które znają człowieka od kluseczki i mają z nim stały kontakt. Moje nowe dziewczyny same włażą na rękę kiedy otwieram klatkę i są bardzo, bardzo ufne. Nie ma uciekania do domków i chowania sie po kątach jak to było w przypadku Dulki z zoologa i jej nieżyjącej siostry Silence.
Pytanie, czy uważacie, że juz będzie ok? Znaczy powinno być?
Pozdrawiam!