Biedna mala Dotka... Tyle troski, dobrej opieki i milosci... A jednak odeszla za teczowy most.
Misku ostatnio strasznie kichala, gruchala i swiszczala przez dwa dni, ale w trzeci dzien jej jakims cudem przeszlo, a wlasnie co chcielismy z nia pojsc do weta. Dzisiaj juz drugi dzien bez symptomow i mala jest nadzwyczaj ruchliwa. Oczywiscie sie ciesze ze jej przeszlo, ale nie wiem... czy to nie jedynie cisza przed burza (?)

Strasznie sie boje. Wiem co czujesz...
Tak nam przykro... Trzymaj sie krwiopijko.