Dziś podjęłam decyzję o eutanazji. Wiem że to była dobra decyzja ale ciągle nie moge się z tym pogodzić.
Był już taki słabiutki, chudziutki i do tego prawdopodobnie miał udar lub wylew. Przestał kontaktować. Czołgał się tylko biedak w kółko. Kończyny odmówiły mu posłuszeństwa, był jak warzywo
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Jak odchodził popatrzył na mnie tymi swoimi czarnymi ślepkami, tak jakby chciał mi powiedzieć żebym się nie martwiła, że teraz będzie mu już lepiej.
Chyba mam pecha bo u mnie szczury odchodzą parami. W zeszłym roku pożegnałam Dziubę i Krówkę, a teraz odeszła Beza i Kreciu.
Kreciu miał 2 lata i 8 miesięcy. Był moim pupilem do samego końca, i nadal jest choć go już przy mnie nie ma.