Nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze dam radę zaadoptować jakiegoś szczurka. Nie mam siły patrzeć na umieranie, a ono przychodzi tak szybko, wtedy, kiedy najbardziej się kocha. W styczniu umarł mi pies, który był ze mną prawie całe życie, dzisiaj umarł Wilhelm. Nie mogę, nie wierzę, że go nie ma, przed chwilą odruchowo sprawdzałam wodę w poidełku. A przecież... Wilhelma nie ma.
Nigdy nie lubiłam tego działu forum, a tym bardziej wirtualnych świeczek, tych dwóch nawiasów i apostrofu pośrodku, nie wiem czemu - nie lubiłam. A dzisiaj sama żegnam tutaj swojego szczurka. Niech śpi dobrze. Mam nadzieję, że tam, gdzie się obudzi, trawa jest zawsze zielona. I że go kiedyś zobaczę - muszę. Nie może przecież być inaczej.
