Witamy, w lepszych humorach już... chyba.
Mija tydzień od tego nieszczęsnego wypadku... szkoda gadać... więc wspólnie z dziewczynami stwierdziłyśmy, że nie będziemy już smucić w tym naszym temacie, bo większość postów to, na prawdę same smutki... To opowiem trochę o Malinie

Mam wrażenie, że moje najstarsze dziecko przeżywa drugą młodość. Powiedziałabym, że jest jak Benjamin Button

Malina jak miała te kilka miesięcy i była małą damą.... nawet łapki na dywan nie postawiła... bawić z Grażyną się nie chciała... poważna, ostrożna... mizianie nie dla niej... A OD TRZECH MIESIĘCY Malina zwariowała. Jak wróciłyśmy z wakacji w czerwcu. Malina spaceruje po całym mieszkaniu, pierwsza wyskakuje z klatki, pierwsze co przychodzi do mnie na mizianie... wymiziam ją idzie sobie dalej... a to buty powąchać, a to reklamówkę wciągnąć do domku, albo skarpety powyciągać z szuflady... Ogólnie szaleje. Nie ten sam szczur, niczego się nie boi... okazało się nawet ostatnio, że potrafi skakać

bo znalazła się jakoś na łóżku, a ja jej nie pomagałam
OTO NOWA MALINA:
